ME siatkarek: Otwarcie według planu - relacja z meczu Izrael - Polska

Pierwszy mecz w wykonaniu biało-czerwonych potoczył się według przedmeczowych oczekiwań, które były proste - wygrać szybko w trzech setach. Mecz trwał trochę ponad godzinę, a najmniej ciekawa była druga partia, w której Izraelki zdobyły siedem punktów. Mylić może wynik premierowej odsłony, która rozgrywana była "na stojąco" niczym rozgrzewkowy set. Całe spotkanie nie było emocjonujące, ale celem były trzy punkty.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Najbardziej znanym członkiem ekipy Izraela jest trenerm czyli Arie Selinger, który otwarcie przyznawał przed meczem, że Polki są zdecydowanymi faworytkami, a różnica pomiędzy obiema ekipami wynosi aż dwa poziomy. Nie było więc wątpliwości, że pierwszy mecz w tegorocznych mistrzostwach Europy biało-czerwone muszą wygrać. Rozpoczęły go jednak spokojnie, a rywalki dzielnie stawiały opór zwłaszcza w ataku. Mimo wszystko to nasze reprezentantki przeważały na parkiecie, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. Izraelki z biegiem czasu poczuły się pewniej, co było widać w ich akcjach. Zniwelowały straty do zaledwie jednego "oczka". Nie ciążyła na nich żadna presja, więc grało im się łatwo. W izraelskich szeregach wyróżniała się Anna Welikij, przy zagrywce której na tablicy wyników pojawił się remis (14:14). Taki stan nie utrzymywał się długo, najwyraźniej bowiem nasze rywalki szczęście wybiło z rytmu, bo popełniły kilka niewymuszonych błędów. Walka nie dostarczała wielu emocji, w grze Izraelek było mnóstwo niedokładności, a ich zagrania były po prostu ratowaniem się przed stratą punktu. Jednak Polkom takie piłki sprawiały trudność. Pod koniec seta zrobiło się gorąco, ale biało-czerwone za sprawą ataku Katarzyny Jaszewskiej wykorzystały drugą piłkę setową. Tę siatkarkę w wyjściowym składzie w drugim secie zastąpiła Karolina Kosek, która już na początku rozpoczęła od świetnej zagrywki - za jej sprawą Izraelki albo w ogóle nie przyjęły piłki, albo napotykały na polski blok. Tym samym Polki prowadziły już 13:1, gdy piłka po jednym z przyjęć wpadła w boisko tuż przed linią. Lub za - jak twierdziła Milena Radecka. Jednak wysoka przewaga pozwalała na spokojną grę i szybkie zakończenie tej partii. Rywalki zdobyły jedynie siedem punktów, z czego cztery pośrednio lub bezpośrednio po naszych błędach. Drugi set przebiegł więc według przedmeczowych oczekiwań. Natomiast początek kolejnego stał pod znakiem zagrywki i bloku biało-czerwonych. Te dwa elementy pozwoliły naszym zawodniczkom na wypracowanie przewagi. W odpowiedzi na dobrą dyspozycję w serwisie trener Izraela wpuścił na parkiet Polinę Arazi w miejsce atakującej, więc rywalki przyjmowały w cztery siatkarki. Izraelki robiły co mogły, by choć trochę przeciwstawić się rywalkom. Udawało im się to, ale tylko w pojedynczych akcjach. - Nie dopuście do tego, żeby rywalki zdobywały punkty seriami - przekazał podpiecznym podczas czasu przy stanie 11:19 Alojzy Świderek. Była to najprostsza recepta na wygranie w tej odsłonie. Trzy punkty zapewnił nam dwublok.
Izrael - Polska 0:3 (23:25, 7:25, 15:25)
Izrael: Inessa Birman-Wysocki, Tatjana Frage-Gerber, Tatjana Artmenko, Anna Farhi, Ron Ponte, Anna Welikij, Adva Zinober (libero) oraz Libi Haim, Polina Arazi, Shany Peham, Inbar Winiarski, Elwira Kolnogorow. Polska: Milena Radecka, Katarzyna Skowrońska-Dolata, Agnieszka Bednarek, Berenika Okuniewska, Klaudia Kaczorowska, Katarzyna Jaszewska, Paulina Maj (libero) oraz Karolina Kosek, Krystyna Strasz, Katarzyna Konieczna, Joanna Wołosz, Anna Podolec. Sędziowali: Ahti Huhtaniska (pierwszy), Wiktor Markow (drugi)

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×