Losy spotkania rozgrywanego w hali Podpromie ważyły się do samego końca. Apogeum emocji przyniósł tie-break wygrany przez gospodarzy 20:18. Paweł Woicki przyczyn porażki swojego zespołu upatrywał m.in. w skuteczności Gyorgy Grozera. - Ciężko na gorąco ocenić, czego nam zabrakło. Na pewno do przegranej przyczyniła się świetna gra atakującego Resovii w końcówce tie-breaka, jak i w całym piątym secie - analizował zawodnik Skry.
Statystyki, które nie zawsze oddają przebieg rywalizacji na boisku, wskazały, że rzeszowianie znacznie przeważali nad rywalami w dokładności odbioru zagrywki oraz w bloku. Na pierwszy z wymienionych elementów zwrócił uwagę także rozgrywający bełchatowian. - Resovia nastawiła się na przyjęcie i bardzo dobrze grała w tym elemencie. Spodziewaliśmy się, że Mika w parze z Lotmanem będą dobrze przyjmować i sprawdziło się to. Gospodarze pokazali też dużą waleczność , widać było, że bardzo zależało im na tym zwycięstwie. Tylko pogratulować naprawdę świetnej gry - podsumował Woicki.
Porażka w Rzeszowie to druga z rzędu przegrana Skry z rywalem z czołówki. W sobotę bełchatowianie musieli uznać wyższość ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Wydaje się, że drużyna prowadzona przez Jacka Nawrockiego obecnie nie jest w najlepszej formie. - Ciężko mi się wypowiadać na ten temat. My gramy, walczymy. Myślę, że podjęliśmy rękawicę, graliśmy z dużym zaangażowaniem. Uważam, że mogło się to podobać. W Rzeszowie zawsze się gra ciężko. Wyszliśmy na ten mecz bardzo skoncentrowani, walczyliśmy o każdą piłkę i myślę, że w tym należy upatrywać pozytywu - podkreślał siatkarz z Bełchatowa.
Wielokrotni mistrzowie Polski szansę na przerwanie złej passy będą mieli za dwa dni, kiedy zagrają u siebie z Tytanem AZS Częstochowa. Zespół Marka Kardosa również nie wspomina najlepiej ostatnich dwóch kolejek Plusligi.- Wracamy do swojej hali i mam nadzieje, że to będzie nasz atut. Rozkręcamy się i liczę na to, że z każdym dniem będzie coraz lepiej - zakończył Woicki.