Final Six LŚ: Udana inauguracja - relacja z meczu Rosja - Brazylia

W środę rozpoczął się turniej finałowy Ligi Światowej. Na parkiecie hali w Rio de Janeiro zespoły Rosji i Brazylii stoczyły pierwszy pojedynek, który zakończył się nadspodziewanie łatwym zwycięstwem Brazylii 3:0 (25:23, 25:18, 25:15). Spotkanie tylko w pierwszym secie stało na wysokim poziomie, gdyż w dwóch pozostałych przewaga aktualnych mistrzów świata nie podlegała najmniejszej dyskusji.

W tym artykule dowiesz się o:

Rosja: Połtawski, Kosariew, Grankin, Tietiuchin, Wołkow, Ostapienko, Werbow (libero) oraz Chamuckich, Michajłow, Bierieżko

Brazylia: Marcelinho, Ander Heller, Giba, Andre, Gustavo, Dante, Serio (libero) oraz Bruno, Anderson, Samuel, Murilo

Pierwszego seta nieco lepiej rozpoczęli Rosjanie, którzy uzyskali znacząca przewagę w ataku, a akcje ofensywne Semena Połtawskiego i Sergieja Tietiuchina dały podopiecznym trenera Władimira Alekno kolejne punkty (5:6). Mistrzowie świata powoli wchodzili w to spotkanie (7:6, as Giby), grając na początek starannie i nie popełniając błędów (8:7, Andre). Gra punkt za punkt trwała do drugiej przerwy technicznej (16:15, błąd Kosariewa w polu zagrywki), po której - mocno zmobilizowani - Rosjanie jeszcze bardziej wzmocnili siłę swojej zagrywki, stwarzając sobie możliwość ustawienia wysokiego bloku. Ta taktyka okazała się nad wyraz skuteczna, a atak Tietiuchina, zablokowanie Giby i kontra Połtawskiego wyprowadziły zespół rosyjski na prowadzenie (16:18). Przewaga Rosjan wzrosła jeszcze o punkt po znakomitym serwisie Połtawskiego i skutecznym kontrataku Tietiuchina (17:20). Kolejny zwrot sytuacji nastąpił, gdy w polu zagrywki stanął Giba (20:22), a jego trzy - celnie plasowane - serwisy wymusiły kolejne błędy siatkarzy rosyjskich i umożliwiły zawodnikom z Brazylii objęcie prowadzenia (23:22, kontra Andre po błędzie Werbowa). Wydawało się, że Rosjan uratuje blok Kosariewa, który powstrzymał Andre (23:23), ale ich marzenia o wygranej ostatecznie rozwiały nie skończone ataki Semena Połtawskiego i udane akcje Dante oraz Andre (25:23).

Drugi set to prowadzenie siatkarzy rosyjskich (5:8, błąd Giby) i już wydawało się, że odzyskali oni wiarę w możliwość odniesienia sukcesu (6:10, Połtawski). Nieszczęście Rosjan znowu zaczęło się od zagrywki Giby (9:10, kontratak Andre), a w miarę upływu czasu ich koncentracja gdzieś uciekała, a poszczególni gracze popełniali coraz więcej prostych błędów (13:11, błąd w ataku Połtawskiego, przy wystawie na czystej siatce). Serwisy Andre Hellera spowodowały wręcz lawinę błędów po rosyjskiej stronie siatki - nic zatem dziwnego, że na drugą przerwę techniczną ze sporą przewagą schodzili gospodarze turnieju finałowego (16:12, kontra Andre). Brazylijczycy całkowicie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku, grając z pełnym przekonaniem i wiarą w swoje umiejętności. W poczynania Rosjan wkradała się coraz większa nerwowość, a ich gry w niczym nie odmieniły zmiany dokonane przez trenera Alekno (na parkiecie pojawili się Michajłow i Chamuckich). Fantastyczne obrony zawodników z Brazylii (Sergio, Dante) dawały ich rozgrywającemu – Marcelinho sposobność do oryginalnego konstruowania kolejnych kontrataków (23:16, Giba). Partię zakończyła zepsuta zagrywka Kosariewa (25:18).

Trzecia część spotkania przebiegała pod dyktando mistrzów świata (8:5, Dante). Niezliczone błędy w ataku i w polu zagrywki oraz niestabilne przyjęcie Rosjan, którego nie poprawiło desygnowanie do gry Jurija Bierieżki, nie dawało im szans na choćby nawiązanie bardziej wyrównanej walki z Brazylijczykami (16:11, zepsuty serwis Tietiuchina). A ci grali z ogromną lekkością i fantazją, pozwalając sobie na coraz bardziej ryzykowne zagrania (20:13, Dante). Mecz zakończyły dwie doskonałe zagrywki Dante, z których jedna trafiła Michajłowa, a drugiej nie przyjął Bierieżko (25:15).

Źródło artykułu: