Tydzień temu przed pierwszym meczem Lausanne UC nie dawano praktycznie żadnych szans w konfrontacji z Asseco Resovią Rzeszów. Po tym więc jak niespodziewanie rzeszowianie potrzebowali wówczas aż pięciu setów, aby pokonać zespół ze Szwajcarii, nie było do końca wiadomo, czego spodziewać się w rewanżowym spotkaniu. Okazało się jednak, że tym razem drużyna z Podkarpacia nie miała już żadnych problemów z pokonaniem przeciwników.
Inauguracyjną partię rzeszowianie rozpoczęli trochę niepewnie - mieli problemy między innymi ze skończeniem ataku. Za to siatkarze z Lozanny podobnie jak przed tygodniem, nie mając nic do stracenia, starali nie się dopuścić wypracowania przez gospodarzy zbyt dużej przewagi. Udawało im się to do stanu 10:7, później zaś Resovia zdobywała punkty już seryjnie. Spora w tym zasługa Marko Bojica, który imponował skutecznością ataku (88% w pierwszym secie). Szwajcarski zespół miał spore też problemy z przyjęciem serwisu Łukasza Perłowskiego. Środkowy Resovii wszedł w pole zagrywki, kiedy na tablicy wyników był rezultat 15:11 i wracał do niego po kolejnych sześciu akcjach. Utrudnienia w wyprowadzaniu ataku po stronie gości skrzętnie wykorzystywał rzeszowski blok. Nie pomógł czas wzięty przez Shawna Patchella - partię zakończył kolejnym atakiem ze skrzydła Bojić.
W drugiej odsłonie zespół Lausanne UC prowadził 2:1 i to było jedyne prowadzenie drużyny przyjezdnych. W pierwszej połowie rzeszowianie utrzymywali kilkupunktową przewagę (7:5, 11:7), a to że ich prowadzenie nie było wyższe szwajcarska drużyna zawdzięcza błędom własnym Resovii. Później jednak goście odwdzięczyli się i sami zaczęli się mylić. Gospodarze natomiast wrócili do dobrej gry, czego efektem była szybko rosnąca przewaga. Ten set, podobnie jak poprzedni, zakończył się skutecznym atakiem przyjmującego z Czarnogóry.
Niektórzy obawiali się, że po raz kolejny po dwóch łatwo wygranych setach Resovia będzie miała problemy z utrzymaniem koncentracji. Tym razem jednak rzeszowscy siatkarze nie dopuścili do nerwowej sytuacji. Na początku seta asem serwisowym popisał się Wojciech Grzyb, a chwilę później dwa ataki pod rząd skończył Adrian Gontariu. Po autowym ataku Oliega Achrema gospodarze prowadzili tylko jednym punktem (6:5), ale wkrótce z dobre strony ponownie pokazali się blokujący i Resovia ponownie odskoczyła przeciwnikom (11:6). Przyjezdni nie mieli pomysłu na grę, wobec czego ich strata do rywali cały czas się zwiększała. Niewiele mogli zdziałać Evan Romero i Andrew Stewart, czyli gracze, na których opierała się gra ofensywna Lausanne UC. Zawodnicy ci wielokrotnie dostawali bardzo niedokładne piłki. Gospodarze nie pastwili się zbyt długo nad przeciwnikami i wkrótce zakończyli ich męki. Na zapewnienie sobie awansu do kolejnej rundy europejskich rozgrywek rzeszowianom potrzeba było niewiele ponad godzinę.
W 1/8 finału Pucharu CEV Asseco Resovia Rzeszów zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Draisma Dynamo Apeldoorn (Holandia) - Mladost Marina Kastela (Chorwacja).
Asseco Resovia Rzeszów - Lausanne UC 3:0 (25:15, 25:17, 25:14)
Asseco Resovia Rzeszów: Dobrowolski, Grzyb, Achrem, Bojić, Perłowski, Gontariu, Ignaczak (libero) oraz Grozer, Tichacek
Lausanne UC: Romero, Warynski, Schalcher, Wiącek, Stewart, Bueschi, Reyes (libero) oraz Tomasetti, Grun, Chandon