Gyorgy Grozer: Częstochowa to dobry zespół

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Asseco Resovia Rzeszów na zakończenie 6.kolejki PlusLigi podejmować będzie u siebie Tytana AZS Częstochowa, któremu w ostatnich tygodniach nie wiedzie się najlepiej. Mając w pamięci podobną sytuację sprzed roku z Delectą Bydgoszcz, Gyorgy Grozer ostrzega przed zbyt pochopnym nastawianiem się na łatwe zwycięstwo w meczu z siatkarzami spod Jasnej Góry.

Rzeszowianie rozegrają w poniedziałek ostatni mecz u siebie przed przerwą związaną z udziałem reprezentacji Polski w Pucharze Świata. Ich przeciwnikiem będzie Tytan AZS Częstochowa. - To dobry zespół, dużo bardziej wymagający niż Lausanne UC, dlatego nie powinniśmy mieć problemu z utrzymaniem odpowiedniego poziomu koncentracji w tym meczu - ocenia Gyorgy Grozer.

Asseco Resovia, poza przegraną z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ma na swoim koncie jak na razie same zwycięstwa. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja akademików z Częstochowy, którzy po bardzo dobrym otwarciu sezonu (wygrana z Jastrzębskim Węglem 3:1) zanotowali kolejno cztery porażki. Siatkarze spod Jasnej Góry pożegnali się też bardzo szybko z europejskimi pucharami, po tym jak zbyt silna okazała się dla nich drużyna z Ankary. Atakujący drużyny z Rzeszowa przestrzega jednak przed lekceważeniem zespołu Marka Kardosa. - Tak samo było w poprzednim sezonie z Delectą Bydgoszcz, która przegrała wcześniej kilka spotkań, a gdy przyjechała do Rzeszowa, to zagrała bardzo dobrze i wygrała z nami 3:1. Jeśli chcemy zdobyć mistrzostwo, to musimy w każdym pojedynku utrzymywać wysoki poziom gry i koncentrację - tłumaczy siatkarz reprezentacji Niemiec.

W środowym spotkaniu rozgrywanym w ramach Pucharu CEV Grozer zdecydowaną większość czasu spędził w kwadracie dla rezerwowych, gdzie w dobrym humorze obserwował poczynania kolegów występujących na boisku. - Atmosfera w naszej drużynie była odpowiednia i miło było oglądać tak skutecznie grających kolegów. Spisywali się na tyle dobrze, że kilku zawodników z naszego zespołu mogło odpocząć - wyjaśnia atakujący Resovii, który wraz z Lukasem Tichackiem wchodził jednak na kilka akcji w końcówce każdego z trzech setów. - Taka była taktyka trenera, który chciał przećwiczyć naszą podwójną zmianę. Myślę, że w środę wypadło to dobrze - dodał siatkarz.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)