Jak co roku celem Skry Bełchatów jest zdobycie złotego medalu mistrzostw Polski, Pucharu Polski oraz zaistnienie w europejskich pucharach. Zupełnie odmienne cele ma ekipa MKS-u MOS Będzin, która obecnie plasuje się na siódmym miejscu w pierwszoligowej tabeli. Los (wsparty dobrą, niemal bezbłędną grą będzinian w meczu z Fartem Kielce) chciał, że właśnie te dwie ekipy rywalizują ze sobą o miejsce w półfinale rozgrywek Pucharu Polski.
Zasadę, że żadnego przeciwnika nie należy lekceważyć wyznaje trener Jacek Nawrocki. Bełchatowianie przyjechali bowiem do Będzina we wtorek i odbyli dwa treningi w małej hali w Łagiszy. - Skra do meczu podeszła w pełni profesjonalnie, nie zlekceważyli nas, przyjechali do Będzina dzień wcześniej, trenowali na naszej hali, chcieli poczuć parkiet. Zasłużone brawa dla tego zespołu - ocenił Mateusz Zarankiewicz, atakujący MKS-u.
Będzinianie nawiązywali walkę z utytułowanymi rywalami, a w trzeciej odsłonie mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale w końcówce lepsi okazali się goście. - Zawsze jest możliwość wygrać, walkę podjęliśmy w trzecim secie. Niestety, końcówka należała do bełchatowian, którzy nie dali sobie odebrać prowadzenia - powiedział Zarankiewicz, którego ataki w głównej mierze przyczyniły się do wypracowania przewagi MKS-u w początkowej fazie trzeciej partii.
Będzinianie zagrali dobrze, a kapitan Dariusz Syguła otwarcie przyznał, że on i jego koledzy z drużyny są zadowoleni ze swojej postawy. Cały zespół nie ustrzegł się jednak błędów, których było zbyt dużo - zepsute proste zagrywki, piłki, które powinny przynieść MKS-owi punkt były rozgrywane nerwowo. - Siatkówka jest grą błędów, my ich popełniliśmy więcej, dlatego przegraliśmy. Już w meczu z Fartem Kielce (wygranym 3:0 - przyp. red.) pokazaliśmy, że przy grze z małą liczbą błędów można wygrać z mocnym rywalem - przypomniał atakujący.
Przyjazd Skry do Będzina wywołał euforię wśród kibiców w Zagłębiu Dąbrowskim, spragnionych męskiej siatkówki na poziomie PlusLigi. Bilety zostały sprzedane w 30 minut! Jednak ekscytacja udzieliła się również zawodnikom MKS-u, w większości młodym i mało doświadczonym. - Niewątpliwie zagrać z takimi zawodnikami, jak Winiarski, Wlazły, Kurek i inni, jest dużym przeżyciem, ale wychodząc na parkiet trzeba zapomnieć o tych nazwiskach i dać z siebie wszystko - podkreślił Zarankiewicz.
Bełchatowianie wracali do domu nie tylko ze zwycięstwem, ale przede wszystkim z ogromną zaliczką przed rewanżowym spotkaniem. - Przed rewanżem wyciągniemy wnioski, będziemy analizować grę i postaramy się wdrożyć korekty w trening - zapowiedział Mateusz Zarankiewicz. O efektach będzie można przekonać się już w piątek 6 stycznia.