Siatkarki BKS-u Aluprof pokonały Atom Trefl bardzo dobrą grą na siatce. W bloku bielszczanki zwyciężyły 14:9, ale zdaniem Gabrieli Wojtowicz miały także dużo szczęścia. - Szczęście jak jest po stronie któregoś z zespołów to bardzo pomaga. Nie było to łatwe spotkanie, Atom Trefl przecież jest naszpikowany gwiazdami. Wyniki w poszczególnych setach mówią same za siebie. Chwała, że wygraliśmy pierwszą odsłonę, bo gdyby nam się nie udało, to różnie mógłby się mecz ułożyć. W drugiej partii troszeczkę stanęłyśmy w połowie seta - dobrze, że udało się to odrobić - przyznała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl środkowa Aluprofu.
Po spotkaniu radość w obozie bielskim była ogromna. Siatkarki wraz ze sztabem trenerskim długo skakały z radości na parkiecie. Zarówno trener Mariusz Wiktorowicz jak i Wojtowicz cieszyli się jak nigdy z wygranej właśnie nad Atomem Trefl - drużyną ze ścisłej czołówki PlusLigi Kobiet. - Inaczej się człowiek cieszy, jak wygrywa się z zespołem ze środka tabeli, a inaczej jak z ekipą z czołówki. Słyszałyśmy wiele takich głosów, że dopiero w tych meczach z Muszyną i Atomem poznamy prawdziwą siłę naszej drużyny. Mówiono, że wygrać z zespołem z dołu tabeli nie jest tak trudno, choć aczkolwiek okazuje się, że czasem jest. Ten mecz pokazał, że jesteśmy wartościową ekipą i myślę, że czas zadziałał na naszą korzyść. Początek sezonu miałyśmy kiepski, ale po przerwie wróciłyśmy do formy i nasza gra wygląda zupełnie inaczej - stwierdziła Wojtowicz.
Zespół z Bielska-Białej czeka wkrótce rywalizacja w europejskich pucharach z Urałoczką Jekaterynburg. Będący w dobrej formie bielski team będzie liczyć się w tej parze. - Na razie poświęcałyśmy czas tylko na ligę. Przed nami jeszcze mecz z PTPS-em Piła, więc myślę że pierwsza odprawa przed pucharami będzie po tym spotkaniu. Musimy na nim się skupić. Jesteśmy dobrej myśli - zakończyła najwyższa siatkarka polskiej ligi.