Na szczycie bez zmian - relacja z meczu Resovia Rzeszów - Skra Bełchatów

Asseco Resovia Rzeszów nie spełniła oczekiwań swoich kibiców i w drugim półfinale Pucharu Polski przegrała ze Skrą Bełchatów 1:3. W meczu nie zabrakło emocji i kontrowersji, a faworytów do zwycięstwa poprowadził Mariusz Wlazły.

Resovia Rzeszów, z racji bycia gospodarzem turnieju finałowego, musiała zmierzyć się ze sporą presją. Pompowany od dawna balon oczekiwań nakłuła jednak igiełka losu. Półfinałowym rywalem rzeszowian zostali obrońcy tytułu z Bełchatowa.

Początek spotkania był dla miejscowych niezwykle udany. Mocne zagrywki Georga Grozera zapewniły im trzypunktową przewagę (5:2). Taki stan rzeczy nie trwał długo, a Skra odrobiła straty jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną. Wynik oscylował wokół remisu, a oba zespoły dość często myliły się w polu serwisowym. Z tego schematu ponownie wyłamał się Grozer. Dwa asy Niemca doprowadziły do stanu 13:11. Atakujący Resovii był bezwzględnie najlepszym zawodnikiem na parkiecie i prowadził kolegów do zwycięstwa. Gdy od rąk Wojciecha Grzyba odbił się Marcin Możdżonek, na tablicy pojawił się wynik 21:16. Trener Nawrocki musiał poprosić o czas. Jego uwagi przyniosły pożądany skutek, bo bełchatowianie zniwelowali straty do dwóch zaledwie oczek (21:19). Na tym jednak możliwości mistrzów Polski się wyczerpały. Końcówka należała do zawodników w biało-czerwonych strojach, którzy wygrali 25:21.

Od pierwszej akcji drugiego seta zespoły toczyły zaciętą walkę punkt za punkt. Błąd Paula Lotmana sprowadził siatkarzy na przerwę techniczną (7:8). Skra skuteczne ataki zaprzepaszczała w polu serwisowym, przez co nie była w stanie odskoczyć od gospodarzy na więcej niż dwa oczka. Pomyłki faworytów znakomicie wykorzystała Resovia. Udane akcje środkowych i świetna dyspozycja Grozera pozwoliły jej wyjść na prowadzenie (16:15). Nie oznaczało to oczywiście końca emocji. Wkrótce do gry aktywnie włączył się Mariusz Wlazły. As atakującego Skry doprowadził do stanu 18:20. Po chwili jednak tym samym odpowiedział Lukas Tichacek i na tablicy pojawił się remis. Końcówka rozgrzała do czerwoności szczelnie wypełnioną halę na Podpromiu. Bełchatowianie prowadzili już 24:21, ale nie wykorzystali trzech piłek setowych. Mimo to szybko opanowali nerwy i wyrównali stan pojedynku, po błędzie Grozera (24:26).

Trzecią partię otworzyły kontrowersje z systemem challange w tle. Sędziowie, za pośrednictwem kamer, wyłapali przejście linii środkowej przez Bartosza Kurka, z czym kompletnie nie zgadzali się obrońcy tytułu. Dyskusje wybiły nieco z rytmu Skrę i w efekcie na przerwę techniczną drużyny zeszły przy stanie 8:5. "Nie bierzmy się za coś co do nas nie należy. Jesteśmy tu po to żeby grać, a nie dyskutować!" - apelował trener Nawrocki. Mimo ambitnej walki goście nie mogli wyjść na prowadzenie. Nie pomogły nawet nieporozumienia po stronie rywali. Dopiero fatalny błąd Piotra Nowakowskiego doprowadził do wyniku 15:16. Od tego momentu kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęli bełchatowianie. Przy stanie 19:21 trener Kowal musiał poprosić o czas. Nie odmienił jednak losów partii. Mariusz Wlazły zapewnił swojemu zespołowi piłkę setową, którą po chwili sam wykorzystał (23:25).

Czwarty set był ostatnią szansą gospodarzy, więc rozpoczęli go z dużym animuszem. Po asie serwisowym Piotra Nowakowskiego prowadzili już 8:4. Po stronie przyjezdnych mnożyły się błędy własne, co bardzo ułatwiało Resovii utrzymywanie przewagi. Autowy atak Michała Winiarskiego doprowadził do stanu 15:12. Zawodnikom coraz bardziej dawało się we znaki zmęczenie, a tie-break niemal wisiał w powietrzu. Faworyci sami pozbawiali się szans na szybkie zakończenie spotkania, oddając przeciwnikom punkty w prezencie. Gdy wydawało się, że nic już nie powstrzyma rzeszowian, sprawy w swoje ręce wziął Wlazły. Kolejne udane akcje kapitana Skry całkowicie odmieniły bieg boiskowych wydarzeń (21:23). Tragiczna zagrywka, wprowadzonego chwilę wcześniej, Marko Bojicia, dała gościom piłkę meczową. Gdy wideoweryfikacja wykazała dotknięcie siatki przez Grozera, pojedynek dobiegł końca (23:25).

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:21, 24:26, 23:25, 23:25)

Resovia: Tichacek, Grozer, Achrem, Lotman, Nowakowski, Grzyb, Ignaczak (libero) oraz Kosok, Bojić.

Skra: Falasca, Wlazły, Winiarski, Kurek, Pliński, Możdżonek, Zatorski (libero) oraz Woicki, Kłos.

MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów).

W finale Pucharu Polski, w niedzielę o 14.30, zmierzą się Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów.

Źródło artykułu: