Zdziesiątkowani, ale waleczni - relacja ze spotkania Asseco Resovia - ZAKSA

Zgodnie z oczekiwaniami, Asseco Resovia Rzeszów pokonała 3:1 ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle w meczu 13. kolejki PlusLigi. Kędzierzynianie, chociaż zdziesiątkowani przez kontuzje, przez 2 partie dzielnie stawiali opór zespołowi ze stolicy Podkarpacia.

W bardzo przetrzebionym składzie do meczu z Asseco Resovią przystępowali siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Do Rzeszowa nie przyjechali środkowi Patryk Czarnowski, Jurij Gładyr i Sebastian Warda, a także borykający się z zapaleniem ścięgna Achillesa rozgrywający Paweł Zagumny. Wyjściowa szóstka kędzierzynian była więc taka sama, jak w środowym meczy Ligi Mistrzów z Arkasem Izmir. Na zmiany w wyjściowym składzie zdecydował się jednak również trener Andrzej Kowal, desygnując do gry Macieja Dobrowolskiego oraz Marko Bojica.

W pierwszym secie sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Oba zespoły zdobywały punkty seriami, a przewaga było raz po jednej raz po drugiej stronie (8:6, 13:16). Kiedy przy serwisie Antonina Rouziera w końcówce ZAKSA zdobyła pięć oczek z rzędu i wyszła na prowadzenie 22:18 wydawało się, że dla Resovii w tej partii już wszystko jest stracone. Zwłaszcza, że chwilę później kędzierzynianie mieli w górze trzy piłki setowe.

W końcówce Rouzier w ataku radził sobie jednak znacznie gorzej niż w zagrywce - posłał dwie piłki na aut, pozwalając miejscowym doprowadzić do remisu 24:24. Na szczęście dla ZAKSY nie miało to przykrych konsekwencji, bo w grze na przewagi tryumfowali kędzierzynianie, którzy zatrzymali na środku Piotra Nowakowskiego i mogli cieszyć się z prowadzenia w meczu 1:0.

Partia druga pod względem zmienności przypominała seta pierwszego, a elementem decydującym o prowadzeniu było to, jak zespoły radziły sobie z przyjęciem zagrywki rywala. Po drugiej przerwie technicznej na dwupunktowe prowadzenie wyszli rzeszowianie, a ponieważ zarówno w polu zagrywki jaki w ataku nie do zatrzymania był Gyorgy Grozer, Resovia pewnie wygrała tego seta 25:21.

Dopiero w trzecim secie zarysowała się wyraźna przewaga między drużynami. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną Resovia wyszła na prowadzenie 8:3, które później systematycznie powiększała (w pewnym momencie prowadziła nawet dziewięcioma oczkami). Obrazu gry ZAKSY nie zmieniło pojawienie się na boisku Jirija Popelki i Serhiya Kapelusa. Chociaż w samej końcówce przyjezdni zdołali odrobić kilka punktów straty, przewaga rzeszowian była na tyle duża, że w tym secie już nic złego nie mogło się im stać.

Chociaż ZAKSA do partii czwartej przystąpiła z dużą mobilizacją, głośno ciesząc się po każdym zdobytym punkcie i za wszelką cenę chcąc doprowadzić do tie-breaka, inicjatywa ponownie należała do miejscowych, dowodzonych przez świetnie dysponowanego w sobotę Grozera. Rzeszowianie szybko wypracowali sobie trzy oczka przewagi (8:5) i mogli spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Do drugiej przerwy technicznej zwiększyli dystans do rywala do siedmiu oczek, grając przede wszystkim dobrze w obronie i skutecznie na kontrze.

W końcówce tej partii nie obyło się bez małych kontrowersji. ZAKSA, z opóźnieniem zażądała wideoweryfikacji jednej z akcji, co spowodowało ogromne zamieszanie przy stoliku sędziowskim. W efekcie, mieliśmy kilkuminutową przerwę w grze, błąd w protokole (i ustawieniu), powtórzenie akcji i wielką irytację nie tylko kibiców, ale i zawodników. Nie wybiło to jednak z rytmu miejscowych, którzy po przymusowej przerwie zdobyli cztery oczka z rzędu, pewnie wygrali partię 25:14 i cały mecz 3:1, rewanżując się tym samym za porażkę w Kędzierzynie-Koźlu 0:3 na początku sezonu.

Asseco Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:27, 25:21, 25:19, 25:14)

Resovia: Nowakowski, Achrem, Bojić, Grzyb, Dobrowolski, Grozer, Ignaczak (libero) oraz Lotman, Kosok, Mika

ZAKSA: Witczak, Rouzier, Pilarz, Kaźmierczak, Samica, Ruciak, Gacek (libero) oraz Popelka, Kapelus

Źródło artykułu: