Początek sobotniego pojedynku pomiędzy ZAKSĄ a AZS-em Częstochowa był bardzo wyrównany. Jako pierwsi większą przewagę uzyskali goście, którzy po asie serwisowym Dawida Murka zeszli na przerwę techniczna z czterema oczkami przewagi (4:8). Środkowa część seta była grą punkt za punkt, a na parkiecie nie brakowało zaciętych wymian, co powodowało wrzawę publiczności zebranej w hali. Kędzierzynianie starali się odrobić straty i po udanym ataku Michała Ruciaka dopięli swego, doprowadzili do remisu (13:13). Od tego momentu obraz gry zmienił się diametralnie. Główną rolę na parkiecie odgrywali gospodarze, którzy nie mieli słabych stron. Po świetnej zagrywce przyjmującego ZAKSY, ekipa Krzysztofa Stelmacha prowadziła 18:16. Kędzierzynianie do końca partii nie oddali prowadzenia, a częstochowianie nie potrafiąc dogonić rywala, popełniali coraz więcej prostych błędów. Pierwszą odsłonę zakończył atakiem ze środka Dominik Witczak (25:21).
Po przerwie na parkiecie zdecydowanie lepiej czuli się Akademicy, którzy niesieni fanatycznym dopingiem kibiców, doprowadzili do stanu 0:4. Gospodarze zdawali się być bardzo zaskoczeni takim obrotem spraw. Kędzierzynianie nie mieli nic do powiedzenia, co tylko napędzało coraz lepsza grę częstochowian. Skuteczny atak ze środka Łukasza Wiśniewskiego dał jego drużynie sześć punktów przewagi (6:12). W tej części seta stało się dokładanie to, co w secie numer jeden, a mianowicie kędzierzynianie odrobili straty (13:13). Akademicy nie zamierzali łatwo odpuścić, jednak po dwóch asach serwisowych Dominika Witczaka (20:20), kibice ZAKSY uwierzyli w możliwość wygrania partii i wzmocnili doping. Głośne okrzyki kibiców pobudziły zawodników obu ekip do jeszcze lepszej gry. Sama końcówka drugiej partii była tym co w siatkówce najlepsze - zacięte wymiany, mocne ataki, walka o każdą piłkę. Kibice byli świadkami aż sześciu piłek setowych. Ostatecznie partię zwyciężyli gospodarze po widowiskowym zablokowaniu Dawida Murka (30:28).
Zwycięstwo w trzech setach było ZAKSIE bardzo potrzebne, ponieważ pozytywnie wpłynęłoby na morale drużyny. Początek partii wskazywał, że tak właśnie będzie. Po ataku Michała Ruciaka gospodarze prowadzili 5:1. Czteropunktowa strata nie wpłynęła jednak negatywnie na Akademików z Częstochowy. Upór i konsekwencja przyjezdnych opłaciły im się, ponieważ już po pierwszej przerwie technicznej udało im się doprowadzić do wyrównania (9:9). Od tego momentu gra obu drużyn falowała, raz lepiej grali jedni raz drudzy. Po ataku Krzysztofa Gierczyńskiego częstochowianie prowadzili czterema oczkami (13:17). Kędzierzynianie bardzo szybko zniwelowali straty do jednego punktu (16:17). Chwilę później zdawało się, że w tej partii górą będą przyjezdni, ponieważ świetna kiwka Krzysztofa Gierczyńskiego ponownie powiększyła przewagę jego zespołu do trzech oczek (17:20). Po zablokowaniu Antonina Rouziera na tablicy pojawił się wynik 19:22, jednak kędzierzynianie zażądali wideo weryfikacji, gdyż twierdzili, że ich rywale dotknęli siatki. Po obejrzeniu powtórki pani sędzina stwierdziła, że Akademicy popełnili błąd i punkt przyznano gospodarzom. Akcja ta okazała się decydującą. Po zaciętej końcówce i trzech piłkach meczowych, górą była ZAKSA (27:25).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:21, 30:28, 27:25)
ZAKSA: Paweł Zagumny, Antonin Rouzier, Wojciech Kaźmierczak, Dominik Witczak, Michał Ruciak, Guillaume Samica, Piotr Gacek (libero) oraz Serhij Kapelus.
AZS: Dawid Murek, Łukasz Wiśniewski, Fabian Drzyzga, Bartosz Janeczek, Wojciech Sobala, Miłosz Hebda, Adrian Stańczak (libero) oraz Krzysztof Gierczyński, Michał Kamiński, Adrian Hunek, Jakub Oczko.
MVP: Dominik Witczak.