Olsztynianom lepiej gra się bez presji

Indykpol AZS Olsztyn przegrał w sobotę ze Skrą Bełchatów w czterech setach. Porażka "planowa", ale gra momentami mogła się podobać, a postawa zespołu była ambitna. - Nie wiem do końca, dlaczego lepiej wychodzą nam mecze z mocnymi rywalami - zastanawiał się na gorąco atakujący Bartosz Krzysiek.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Sezon ligowy dla Indykpolu AZS-u Olsztyn jest nieudany, trudno to podważać. Zespół prezentuje się słabo, a do tego jest przetrzebiony poważnymi kontuzjami. O dziwo, w przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego olsztynianie rozegrali całkiem przyzwoite zawody z hegemonem PlusLigi, czyli PGE Skrą Bełchatów, w dodatku grającą niemal w najmocniejszym zestawieniu. Co prawda, udało się ugrać tylko jednego seta. Akademicy potrafili dotrzymywać Skrze kroku w pozostałych partiach, ale tylko do pewnego momentu. - Jeśli chodzi o mecze z takimi zespołami jak Skra Bełchatów, brakuje nam trochę chłodnej głowy i - nie oszukujmy się - umiejętności - analizował po meczu atakujący Bartosz Krzysiek. - Utrzymanie wysokiego i bezbłędnego poziomu gry z takim przeciwnikiem jest zadaniem bardzo trudnym. Przy dobrym bloku, tak jak w trzecim, czy czwartym secie trzeba szukać rąk, a to już duży poziom ryzyka - no i uciekają punkty.

Mimo wszystko w porównaniu z fatalnymi wynikami z zespołami notowanymi dużo niżej niż Skra, to spotkanie i tak dało sporo powodów do zadowolenia zawodnikom i kibicom. Podobnie było zresztą z niedawnym meczem z Jastrzębskim Węglem, nie wspominając o ZAKSIE, którą olsztynianie sensacyjnie pokonali w grudniu, kiedy liderowała w tabeli i trzy dni wcześniej wywiozła zwycięstwo pucharowe z Trydentu. - Nie wiem do końca, dlaczego tak się dzieje, ale lepiej nam wychodzą mecze z mocnymi rywalami - przyznawał Bartosz Krzysiek. - Obraz naszej gry jest wtedy inny niż choćby z Fartem Kielce, Politechniką, czy Treflem Gdańsk. Potwierdzał to libero Marcin Mierzejewski. - Z takimi zespołami gra nam się zdecydowanie łatwiej. Gramy na pełnym ryzyku, bez presji i to bardzo pomaga. Pomaga także pełna hala. Mam nadzieję, że będzie tak do końca.

Ale jeśli to prawda, że olsztynianom pomaga brak presji, czeka ich trudny sprawdzian w fazie play-out. Będą się potykać o 9 miejsce z Lotosem Treflem Gdańsk, z którym przegrali już dwukrotnie w tym sezonie. Oba mecze obnażyły problemy mentalne AZS-u. - Być może nasza nierówna gra i porażki wynikają z tego, że brak nam lidera. Takiego z krwi i kości. Takiego, który grałby już kilka, czy kilkanaście lat na ligowych parkietach. Taki zawodnik potrafi przełamywać impas zespołu jakimś świetnym atakiem, czy zagrywką. To na pewno przyjdzie z czasem dla wielu z nas - taką diagnozę postawił młody atakujący Akademików, a Marcin Mierzejewski starał się szukać pozytywów w sytuacji zespołu. - Będzie nam bardzo zależało na tym, aby nie zakończyć sezonu na ostatnim miejscu. Będziemy o to walczyć do końca. Dlatego takie mecze jak ten ze Skrą lub ostatnio z Jastrzębskim Węglem podbudowują nas i utwierdzają w przekonaniu, że umiemy grać w siatkówkę.

Przed olsztynianami jeszcze ostatni pojedynek fazy zasadniczej, i to z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, którą już raz udało się ograć. W następny weekend będziemy mogli się przekonać, czy AZS potwierdzi swoje możliwości i potencjał, gdy nie musi myśleć o presji i ligowych punktach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×