Czas na prawdziwie męskie granie - przed premierową odsłoną drugiej rundy PlusLigi

Już w piątek w lidze panów startują długo wyczekiwane rozgrywki play-off. Mimo iż ostatni pojedynek fazy zasadniczej - z racji dwudniowej żałoby narodowej - rozegrany został dopiero w środę, nie było powodu do opóźniania startu jednego z decydujących etapów PlusLigi. Przed nami wiele spotkań i jeszcze więcej emocji. Szlagierowo zapowiada się przede wszystkim rywalizacja w Bydgoszczy. Czy siatkarze staną jednak na wysokości zadania?

W tym artykule dowiesz się o:

PLAY-OFF -> ĆWIERĆFINAŁY (do 3 zwycięstw)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Fart Kielce

9 marca, piątek, godz. 18.00
10 marca, sobota, godz. 17.00

Na pierwszy ogień ćwierćfinałów pójdą w Kędzierzynie-Koźlu gracze tamtejszej ZAKSY oraz goście z Kielc. Jeszcze do niedawna wydawało się, że sypiąca się pod względem zdrowotnym ekipa Krzysztofa Stelmacha będzie miała w tym sezonie spore problemy z przezwyciężeniem zarówno problemów kadrowych, jak i swoich rywali. Sytuacja w klubie powoli się jednak normuje. Co prawda na parkiecie w walce o tegoroczny triumf nie zobaczymy już na pewno Jurija Gładyra, lecz do gry po złamaniu palca powrócił już młody i dobrze rokujący Sebastian Warda, co jest na pewno dla kędzierzynian bardzo dobrą wiadomością.

Zawodnicy Farta nie stoją jednak w ćwierćfinałowej walce na straconej pozycji. W roli faworyta stawiana jest ZAKSA, lecz kielecki team pokazał w końcówce fazy zasadniczej siatkarski pazur. Trzeba jednak pamiętać, że to gospodarze wygrali oba bezpośrednie pojedynki w tym sezonie. Na ich korzyść działać będzie ponadto nie tylko własna hala, ale i... doskonale ostatnimi czasy dysponowany Serhij Kapelus!

Asseco Resovia Rzeszów - Tytan AZS Częstochowa
9 marca, piątek, godz. 18.00
10 marca, sobota, godz. 17.00

- Teraz, gdy tempo rozgrywek zostało przyspieszone, jest mniej czasu na odpoczynek. Ważne będzie więc to, żeby rywalizacja zakończyła się na trzech meczach i żebyśmy mogli później złapać trochę oddechu - w dość swobodnym tonie o zbliżających się konfrontacjach z AZS-em Częstochowa wypowiadał się niedawno Wojciech Grzyb, środkowy rzeszowskiej Resovii. Czy rzeczywiście jest szansa na szybkie załatwienie sprawy i awans do półfinału po trzech kolejnych wiktoriach?

Na taki scenariusz na pewno nie zgodzą się częstochowianie, którzy - natchnieni awansem do półfinału Challenge Cup - zechcą złapać byka za rogi i grać o najwyższe cele. Pytanie tylko, czy stawiając na szali europejskie puchary i walkę w play-offach, za priorytet nie uznają Pucharu Challenge? Trudno się wprawdzie spodziewać, że w stolicy Podkarpacia zobaczymy w piątek i sobotę rezerwy Akademików, lecz mimo to można domniemywać, iż częstochowianie będą mieli gdzieś z tyłu głowy arcyważną rywalizację z belgijskim Prefaxis Menen. Należy też pamiętać o urazie, jakiego w ostatniej potyczce nabawił się Bartosz Janeczek. Ekipa spod Jasnej Góry bez swojego atakującego przejdzie poważną próbę sił.

PGE Skra Bełchatów - AZS Politechnika Warszawska
10 marca, sobota, godz. 14.30
11 marca, niedziela, godz. 14.30

Drugim polskim półfinalistą Challenge Cup jest jeszcze bardziej uskrzydlona triumfami nad faworyzowanymi teamami z Rosji i Ukrainy AZS Politechnika Warszawska. Trener Radosław Panas nawet nie próbuje ukrywać, co jest dla jego ekipy ważniejsze. - Szkoda byłoby zmarnować to, co już udało nam się w europejskich pucharach osiągnąć - mówił niedawno na łamach naszego portalu. Pierwszy półfinał Pucharu Challenge rozegrany zostanie zaledwie trzy dni po drugim meczu z broniącą tytułu Skrą Bełchatów. W tej sytuacji niemal jasna wydaje się kwestia podejścia Inżynierów do ćwierćfinałów - na pierwszym miejscu europejskie rozgrywki!

Mimo że mecze bełchatowian z warszawiakami są zawsze niebywale emocjonujące i zażarte, tylko graczy Jacka Nawrockiego można określić mianem murowanych faworytów. Brak Skry w półfinale? Siatkarski świat w Polsce musiałby się chyba zatrząść lub nawet zawalić, aby taki scenariusz mógł być w najbliższym czasie możliwy. Jednak jeśli bełchatowianie pokonają AZS, a ten z kolei sięgnie po zwycięstwo w Challenge Cup, to czy wilk nie będzie syty, a owca cała?

Delecta Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel
11 marca, niedziela, godz. 14.00
12 marca, poniedziałek, godz. 18.00

Zgodnie z tradycją siatkarskich rozgrywek nad Wisłą, najbardziej wyrównaną parę utworzą w ćwierćfinałach zawodnicy, których drużyny uplasowały się na czwartej i piątej pozycji po fazie zasadniczej. W tym roku padło na siatkarzy Delecty Bydgoszcz i Jastrzębskiego Węgla.

- Na pewno była to najlepsza runda zasadnicza w całej historii klubu. Może też nas cieszyć równa forma całego zespołu przez ostatnich kilka miesięcy, czego wcześniej brakowało - przyznał w rozmowie z naszym serwisem Dawid Konarski. I rzeczywiście - podopieczni Piotra Makowskiego zdają się być w wyśmienitej formie. Jeśli teraz nie dokonają rzeczy wielkiej i nie wykorzystają szansy awansu do strefy medalowej, to kiedy mieliby to w końcu zrobić? - chciałoby się zapytać.[i]

[/i]- To przeciwnicy są pod większą presją, gdyż to oni ostatnio należeli do wielkiej czwórki, a w klub pompowane są miliony złotych. Natomiast u nas nie ma aż tak wielkiego ciśnienia na wynik. Wiemy, że jesteśmy w stanie ich przejść - dodał bydgoski atakujący. Trudno się zresztą dziwić - Jastrzębski Węgiel znajduje się poniekąd w opałach. Wszyscy oczekują od zawodników Lorenzo Bernardiego wielkich wyników, a takowych na razie... nie ma. Nadzieją dla Jastrzębskiego może być powrót do gry Zbigniewa Bartmana, lecz i tak wydaje się, że więcej atutów po swojej stronie mieć będą bydgoszczanie. 

MECZ O 9. MIEJSCE (do 4 zwycięstw)

Mimo że walka o zwycięstwo w lidze wkracza powoli w decydującą fazę, nie wszystkie drużyny mogą w niej uczestniczyć. Poza grą o pokaźną stawkę znalazły się dwa kluby - Indykpol AZS Olsztyn oraz Lotos Trefl Gdańsk.

Indykpol AZS Olsztyn - Lotof Trefl Gdańsk
10 marca, sobota, godz. 17.00

Jako że PlusLiga jest od tego sezonu zamknięta, ani jedna, ani druga drużyna nie musi się martwić o spadek z powodów czysto sportowych. Inną kwestią są względy organizacyjno-finansowe, lecz nie one decydowały będą o tym, który z zespołów zajmie ostatecznie dziewiąte miejsce w sezonie 2011/12. Z pewnością lokata ta nie jest spełnieniem olsztyńskich lub gdańskich marzeń i ambicji, lecz właśnie o nią przyszło im teraz walczyć.

- Raczkujemy w lidze. Trochę brak doświadczenia, jeden z mniejszych budżetów, to wszystko złożyło się na taką, a nie inną sytuację naszej drużyny - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Trefla Kazimierz Wierzbicki. - Myślę, że na kolejne rozgrywki zostaną przed drużyną postawione nieco wyższe cele - zapewnił. I oby tak się stało w obu zespołach, bo najważniejsze jest, aby polska liga była nie tylko atrakcyjna dla oka, ale i konkurencyjna - i to pod każdym możliwym względem.

Źródło artykułu: