- Byliśmy spięci, w niektórych momentach nawet za bardzo, ale cieszę się, że przełożyło się to na dobry rezultat - stwierdził po starciu z Arkasem Izmir Marcin Możdżonek, środkowy PGE Skry Bełchatów.
Mimo pewnego zwycięstwa w trzech setach nie zabrakło słabszego momentu, który bełchatowianom przydarzył się w trzeciej odsłonie konfrontacji. - Trzeci set nie ułożył się po naszej myśli. Świetna zagrywka tureckiego środkowego (Justina Williama Duff'a - przyp. red.) nas nieco odrzuciła. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie ich dogonić. Wiary nie straciliśmy i zakończyło się to powodzeniem - dodał reprezentant Polski.
- Wiedzieliśmy na co nas stać, co potrafimy i jeśli to zrealizujemy jesteśmy w stanie pokonać Arkas - przyznał.
W kuluarach Atlas Areny pojawiały się wspomnienia Final Four z 2010 roku, kiedy to Skra uległa Dynamu Moskwa. - Mieliśmy to doświadczenie sprzed dwóch. To zaprocentowało i dziś widzimy taki rezultat - odpowiedział doświadczony zawodnik, dla którego medal łódzkiej imprezy będzie największym klubowym osiągnięciem w swojej historii.
- Od dawna żadna polska drużyna nic nie wygrała w europejskich pucharach, więc świetnie byłoby zająć pierwsze miejsce - uśmiecha się Możdżonek.
Z Łodzi, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek