We wtorkowe popołudnie na kilkanaście godzin przed pierwszym gwizdkiem trener Andrea Anastasi ogłosił szeroką kadrę na Ligę Światową. Znalazło się w niej po dwóch zawodników obu ekip: Fabian Drzyzga i Łukasz Wiśniewski z Tytana, a także Żaliński i Damian Wojtaszek z Politechniki.
Do Warszawy tymczasem zawitała liczna grupa fanów z Częstochowy, która już w czasie rozgrzewki głośno wspierała zawodników Tytana. A tuż przed rozpoczęciem spotkania kibice Politechniki wywiesili dużą flagę z napisem: "Bo pasja jest największą wygraną". Zresztą, start spotkania został opóźniony o kwadrans. A to ze względu na polsatowską transmisję PlusLigi Kobiet.
Pierwsza partia przypominała siatkarskie szachy. Prowadzenie zmieniało się szybko, a największą przewagę wypracowali sobie goście, którzy w odróżnieniu od Inżynierów nie razili nieskutecznością. Wkrótce coraz bardziej pozbawiona błędów postawa stołecznych graczy przyniosła efekt, bo gospodarze wyszli na prowadzenie. Przy stanie 22:21 nie wykorzystali jednak fantastycznej okazji na podwyższenie, co spotkało się z agresywną reakcją ich trenera. W końcówce dwukrotnie zablokowany został Mikołajczak, a dzieła zniszczenia dokończył Dawid Murek, obijając blok rywala.
Doświadczony zawodnik pokazywał klasę co chwilę w drugim secie. Mimo nie najmłodszego wieku raz po raz obijał blok warszawian, wyprowadzając swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie. No i znowu, podobnie jak kilkanaście minut wcześniej, częstochowianie stracili kilkupunktową przewagę. Wszystko za sprawą Grzegorza Szymańskiego, który pojawił się na parkiecie i zdobył kilka punktów.
W następnym secie długo górą byli goście, prowadzili nawet siedmioma punktami. Ale w polu zagrywki zameldował się Mikołajczak. I serwował tak, że niemal wyrównał stan seta. Do zwycięstwa gospodarzy zabrakło niewiele. Szczęście było jednak przy ekipie gości, bo wygrywali większość stykowych sytuacji. W czwartej partii znowu górą byli częstochowianie. Kapitalnie atakował Michał Kamiński, a świetnymi obronami popisywał się Adrian Stańczak. To wystarczyło, bo Inżynierowie zagrali słabo, trochę bez charakteru, który pokazywali w obecnym sezonie wielokrotnie. Być może przytłoczyła ich jednak presja finału. Dzięki wygranej Akademicy spod Jasnej Góry wyszli na prowadzenie w dwumeczowej rywalizacji.
AZS Politechnika Warszawska - Tytan AZS Częstochowa 1:3 (24:26, 25:23, 25:27, 20:25)
Politechnika:
Steuerwad, Mikołajczak, Żaliński, Wierzbowski, Kreek, Nowak, Wojaszek (libero) oraz Gorzkiewicz, Szymański, Zajder, Krzywiecki
Tytan:
Drzyzga, Kamiński, Murek, Gierczyński, Sobala, Wiśniewski, Stańczak (libero) oraz Hebda, Oczko, Janeczek