Mecz nie mógł się rozpocząć lepiej dla Resovii. Dzięki doskonałej zagrywce Wojciecha Grzyba, który w tym sezonie prezentuje świetną formę w polu serwisowym, miejscowi szybko wyszli na prowadzenie 4:1. Jak się jednak okazało, były to jednak tylko miłe złego początki, bo wyrównana walka w tym secie trwała tylko do pierwszej przerwy technicznej. Pozostali zawodnicy rzeszowskiego zespołu w pierwszym secie w polu zagrywki spisywali się fatalnie. Jeśli już ich serwis przechodził na drugą stronę, nie wyrządzał żadnej szkody rywalom.
Siatkarze Dynama w tym elemencie spisywali się wręcz odwrotnie. Najpierw rzeszowian na zagrywce wypunktował Nikołaj Pawłow, później Siergiej Grankin. Ekipa z Moskwy dołożyła jeszcze dwa bloki na Marko Bojiciu i kilka minut później prowadziła już 14:9. Pięć punktów przewagi okazało się wystarczającą zaliczką dla drużyny z Rosji, która zdecydowanie wygrała inauguracyjną odsłonę spotkania.
Dzięki pozostaniu na boisku Paula Lotmana (który już w pierwszym secie zastąpił Bojica), przyjęcie Resovii poprawiło się nieco w drugiej partii, ale rzeszowianie wciąż grali bardzo nerwowo i w pewnym momencie przegrywali już 6:11. Na boisku pojawił się jednak Maciej Dobrowolski i miejscowy stopniowo zaczęli odbudowywać swoją grę. Dwa razy udanie blok ustawił Piotrek Nowakowski i wreszcie zaskoczyła zagrywka. W efekcie, schodząc na drugą przerwę techniczną, gospodarze mieli już oczko przewagi nad rywalem.
Końcówka tej partii to już popis gry miejscowych, którzy decydujące o zwycięstwie punkty zdobywali dzięki świetnej grze blokiem. I chociaż jeszcze 15 minut wcześniej wydawało się to niemożliwe, w meczu był remis 1:1.
W trzeciej partii sytuacja się powtórzyła. Resovia przegrywała już 6:11, ale wreszcie zagrywką "wstrzelił" się Gyorgy Grozer i zrobiło się 11:12. Rzeszowianie jednak chyba zbyt szybko chcieli doprowadzić do remisu, bo niestety zaczęli masowo psuć serwisy. Rosyjska drużyna za to ponownie zaczęła ryzykować w polu zagrywki, a ponieważ Lotman zupełnie posypał się w przyjęciu, odskoczyła znowu na cztery oczka. Po raz drugi gospodarze nie byli już w stanie dognić rywala.
W czwartym secie moskiewska ekipa znowu uzyskała przewagę na początku (10:5), ale Resovia dobrze zdawała sobie sprawę z tego, o jak wysoką stawkę toczy się gra i nie zamierzała odpuszczać. Podobnie jak w poprzednich setach świetną passą w polu zagrywki popisał się Lotman i po serii sześciu zdobytych z rzędu punktów rzeszowianie wyszli na prowadzenie 11:10. To wyraźnie podbudowało smętnych na początku tej odsłony spotkania rzeszowskich siatkarzy.
Gra bardzo długo toczyła się punkt za punkt, ale po drugiej przerwie technicznej miejscowi chwycili wiatr w żagle i odjechali na 21:18. W końcówce Resovia zachowała zimną głowę, chociaż musiała sobie radzić bez Oliega Achrema, którego złapały skurcze, i po kolejnej dramatycznej partii doprowadziła do wyrównania w meczu.
Prawdziwa walka miała jednak miejsce w tie-breaku. Mogliśmy oglądać świetne obrony i bardzo długie akcje, chociaż jedni i drudzy byli już nieludzko zmęczeni. Lepiej zaczęła Resovia, która przy zagrywce Bojicia (po powrocie na boisko był jak nowo narodzony) wyszła na prowadzenie 6:3. Kiedy po zmianie stron fantastycznym pojedynczym blokiem Pawłowa zatrzymał Lotman wydawało się, że rzeszowianie tego meczu już nie mogą przegrać. Zwłaszcza, że prowadzili już 13:10. W końcówce Dynamo (a zwłaszcza rezerwowy Paweł Krugłow) ponownie jednak wyrządziło Resovii sporo szkody zagrywką, zdobyło kilka punktów z rzędu i wygrało 15:13.
Asseco Resovia Rzeszów - Dynamo Moskwa 2:3 (20:25, 25:22, 20:25, 25:23, 13:15)
Resovia: Grozer, Tichacek, Nowakowski, Achrem, Grzyb, Bojić, Ignaczak (libero) oraz Lotman, Dobrowolski, Kosok.
Dynamo: Veres, Lee, Grankin, Pawłow, Kalinin, Szczerbinin, Bragin (libero) oraz Krugłow, Markin, Bieżrukow.
Puchar CEV: Zmarnowali ogromną szansę - relacja ze spotkania Asseco Resovia - Dynamo Moskwa
Prawdziwą huśtawkę nastrojów zafundowali swoim kibicom siatkarze Asseco Resovii. Rzeszowianie w środowym meczu z Dynamem Moskwa wiele razy odrabiali kilkupunktowy dystans do rywala, by ostatecznie przegrać po tie-breaku. Zgodnie z obietnicą gospodarze, dali jednak z siebie 110 proc., a świetne zmiany dali rezerwowi Lotman i Dobrowolski.