- Jeśli od samego początku wchodzi się na wysoki poziom i wywiera się na rywalach presję agresywną zagrywką, zawsze jest łatwiej. Nam się to w tym pojedynku udało i chociaż zanotowaliśmy pewien przestój w drugiej partii, to cały mecz wygraliśmy dosyć pewnie - mówi Bartosz Gawryszewski, środkowy Jastrzębskiego Węgla.
Podopieczny Lorenzo Bernardiego rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie. Zdobył w nim 6 punktów, notując 83-procentową skuteczność w ataku. Walnie przyczynił się też do odrobienia strat w drugiej partii. Jastrzębianie przegrywali już bowiem 6:10, a przy zagrywce Gawryszewskiego odrobili straty z nawiązką, wychodząc na prowadzenie 12:10.
- Każdy dołożył swoją cegiełkę, aby tak właśnie się to potoczyło. Bardzo się cieszę, że podołałem zadaniu właśnie w tym momencie spotkania. Najważniejsza jest pomoc drużynie właśnie w takich trudnych chwilach - zaznacza skromnie środkowy górniczej ekipy.
To nie była jednak najdłuższa seria zagrywek w tym pojedynku. Russell Holmes na początku trzeciej odsłony zanotował jeszcze lepszy wynik, bo po jego flotach zespół Jastrzębskiego Węgla objął prowadzenie 8:0. To już jednak historia. W niedzielę drużyna z Jastrzębia stanie przed szansą zakończenia boju o brązowy medal PlusLigi.
- Medal jest bardzo blisko, ale ZAKSA to bardzo dobry zespół. Udowodnili to w drugim spotkaniu na własnym parkiecie, kiedy to wygrali z nami w sposób bardzo zdecydowany. Zrobimy jednak wszystko, by do Kędzierzyna-Koźla już nie jechać - wyraża nadzieję Bartosz Gawryszewski.