Fakt jest taki, że Trefl jest w gronie kilku klubów z PlusLigi, które dużo mówią, a słabo grają. Radości nie było końca pod koniec poprzedniego sezonu, gdy Lotos wrócił do elity po tym, jak z hukiem spadł z ekstraklasy. Zespół został zbudowany od początku, bo wielu siatkarzy, którzy wywalczyli awans, odeszło. Pojawiło się kilka uznanych nazwisk - zakontraktowani zostali między innymi Grzegorz Łomacz i Mikko Oivanen, więc wokół klubu krążyły tylko dobre emocje. Były szumne przedligowe zapowiedzi, że interesuje nas tylko strefa 5-8, bo przecież inwestycja była spora.
Trefl czerwoną latarnią przez 17 kolejek!
Wiary wystarczyło na relatywnie długo, bo pierwsze mecze w ekstraklasie Trefl grał z czołówką PlusLigi, co uśpiło czujność kibiców. Jest to dla mnie jakieś usprawiedliwienie, że na początku sezonu gdańszczanie nie zdobywali punktów, bo przecież nie tylko oni przegrali ze Skrą, Delectą czy ZAKSĄ. Ale całej winy nie zwalajmy na terminarz, który dla innych klubów w PlusLidze był dużo bardziej napięty z uwagi na europejskie puchary.
Pierwsze punkty w sezonie Trefl zdobył dopiero w szóstej kolejce. I to już było naprawdę niepokojące. Trzy oczka ugrane w potyczce z Indykpolem AZS Olsztyn nie poprawiły jednak znacznie mojego nastroju, bo Lotos nadal zamykał tabelę, ale przynajmniej zbliżył się do Politechniki Warszawskiej, która plasowała się na dziewiątej pozycji. Niezwykle ważny był dla gdańszczan mecz ze stołecznymi siatkarzami, który... przegraliśmy 0:3. Wtedy po raz pierwszy odczułam, że rywale naprawdę się od nas oddalają.
Sprawdził się czarny scenariusz - Lotos od drugiej kolejki nie zajmował podczas rundy zasadniczej innego miejsca niż ostatnie. Łącznie, w pierwszej fazie sezonu wygraliśmy zaledwie 4 mecze, a przegraliśmy aż 14.
Nowy stary trener
Liczyłam, że grudniowa zmiana trenera będzie dla drużyny powiewem świeżości. Grzegorza Rysia zastąpił Dariusz Luks, który przecież z Treflem awansował do PlusLigi. Jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta - nie mogliśmy wymienić całego składu w środku sezonu, więc zamieniliśmy sternika, który ten statek prowadzi.
Trener Ryś nie był odpowiedzialny za słabe wyniki w pojedynkę, a Dariusz Luks nie zmienił oblicza tej drużyny. Co prawda sezonu nie zakończyliśmy na ostatnim miejscu w tabeli, ale dziewiąta lokata nie jest chlubą dla żadnego szkoleniowca.
Nagroda pocieszenia
W play-outach zmierzyliśmy się z AZS-em Olsztyn. Po wstępnej fazie dzieliły nas tylko dwa punkty, a dodatkowo mieliśmy na koncie taką samą ilość zwycięstw - oczekiwałam zaciętej rywalizacji zakończonej sukcesem gdańszczan. Tym bardziej, że w rundzie zasadniczej dwukrotnie to my byliśmy górą.
Walka o dziewiąte miejsce trwała dwadzieścia jeden dni. Najbardziej zacięty był pierwszy pojedynek, który olsztynianie wygrali 3:2. Potem na szczęście się obudziliśmy i w kolejnych trzech meczach przegraliśmy tylko seta. W ostatni dzień marca, kiedy pokonaliśmy AZS 3:0 w czwartym meczu, nikt jednak nie czuł satysfakcji. Ja nie czuję jej do teraz.
Podsumowania sezonu 2011/2012:
==> Okiem kibica Resovii Rzeszów
==> Okiem kibica Skry Bełchatów
==> Okiem kibica ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
==> Okiem kibica Jastrzębskiego Węgla
==> Okiem kibica Delecty Bydgoszcz
==> Okiem kibica Tytan AZS Częstochowa
==> Okiem kibica Farta Kielce
==> Okiem kibica AZS Politechniki Warszawskiej