Michał Kaczmarczyk: Krótka rozprawa między Prezesem, Dyrektorem i Zawodnikiem

Zamieszanie związane ze sprawą powrotu Mariusza Wlazłego do kadry narodowej Polski wywołało prawdziwą lawinę komentarzy. Portal SportoweFakty.pl uznał, że do niej należy niezwłocznie dorzucić komentarz satyryczny. Kto wie, być może ta wersja nie jest aż tak daleka od prawdy, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka?

W tym artykule dowiesz się o:

Inspirowane ponadczasowym dziełem Mikołaja Reja i ostatnimi wydarzeniami związanymi z nieśmiałym przymierzaniem Mariusza Wlazłego do drużyny Andrei Anastasiego.

Występują:

Prezes (może bledszy, może śpiący, z pewnością nie milczący)
Dyrektor (taktyk, dyplomata i geniusz ziemi bełchatowskiej)
Zawodnik (o imieniu pochodzącym z łaciny)
Racja Kibicowska (alegoria odczuć sympatyków siatkówki wyobrażona jako słowiańska blond-dziewoja z Mikasą u boku)

Akt I

Rozmawiają: Prezes i Dyrektor

Prezes:

Ach, pomóżże, pomóżże!
Bo siatkówka nam obumrze!
Bez Twojego Mariusza
ni się rozwija, ni rusza!

Dyrektor:

Chcę śmiało zauważyć,
że z gry, postawy, twarzy
polski volley niezły wcale,
są dolary i medale
bez Mariusza zdobyte:
i cóż powiedzieć przy tem?

Prezes (nęcąco):

A może i przyszło pieniędzy,
ale kibic chciałby więcej!
W składzie kadry mieć herosa,
co to nie zadziera nosa,
ale wznosi w górę pięści,
punktów zdobywa trzydzieści!
Niech reprezentacji Polski
pomoże skarb bełchatowski!

Dyrektor (szczerze zdziwiony):

Który kibic? Ten z Rzeszowa?
Sprawa to przecież nienowa,
Ta nienawiści kampania
kibicom oczy przesłania!
Trwa nagonka w internecie,
każdy chojrak co chce, plecie:
"Po co nam tchórz mało krewki?
Do marketu po skarpetki!"
Nie dziwota, że sam Mariusz
nie pożąda żadnych kadr już...
Niech zawodnik punkty zbiera,
lecz tylko na Najgebauera!

Prezes:

Szum uciszę, tak, jak zawsze,
zgódź się dla Ojczyzny naszej!
Dla osłody i wygody
Mariuszowi dam nagrody
"Powrót roku", "Siatkarz roku",
Będzie upragniony spokój!
Ubezpieczę kontrakt snadnie,
dodam premie za mecz ładne,
przygotuję grunt pod nogi,
będzie wzbijał się w obłoki!

Dyrektor:

Zejdź z obłoków, wszelki duch!
Po co taki rejwach, ruch?
Nie dbaj o stan jego konta,
ale stawów oraz kolan!
Pamiętasz to oświadczenie?
Jedno w nim było: cierpienie!
Bez właściwej opieki
znów opuści nas na wieki...
Chcesz go kusić czekami?
Nie te numery z nami!
Niczym jest Twa przemówka
przy naszych węglozłotówkach!

Prezes
(zaniepokojony):

Kompromisu wciąż nie ma,
wylazły nieporozumienia...
Litości! Bez niego Andrea
będzie budował od zera!

Dyrektor:

A co na to skład dziarski:
Bartman, Konarski i Jarski?

Prezes:

Zasłużył na Londyn i sławę
za swą niezłomną postawę!

Dyrektor (rozbawiony):

To są herezje nowe!
Przychodzić ma na gotowe?
Zabierać ma miejsce koledze
za nazwisko i... dobre "plecy"?

Prezes (zmartwiony po krótkiej lekturze komentarzy w Internecie):

Boli głowa, sprawa trudna,
Czuję się gorzej niż Smuda,
Ostatnia prośba: Konradzie!
Nie skreślaj chłopa na starcie!

Dyrektor:

Porozmawiam z nim przez chwilę,
lecz nie licz na słowa miłe:
Spóźniłeś się z zapytaniem,
zobaczymy, co się stanie!

Akt II

Rozmawiają: Dyrektor i Zawodnik

Dyrektor (poufale):

Zdradź mi, Mariuszu, zdradźże,
co myślisz o graniu w kadrze?

Zawodnik:

Znowu pytasz? Krzyż na drogę!
Nic nie myślę, grać nie mogę!

Dyrektor:

Prezes przemyślał kwestię,
otrzymał od życia lekcję,
będzie komfort i warunki,
Czego więcej chcesz? No, mów mi!

Zawodnik
:

Powtórzę się: nie jest mi dane!
Pokaż mi moje powołanie!

Dyrektor:

Jeden papier całkiem zbędny,
po prostu jesteś potrzebny!
Pomyśl tylko: olimpiada,
naród do stóp Tobie pada,
Kiedy jesteś medalistą,
wybaczą Ci prawie wszystko!

Zawodnik:

Żeby to była ma wola...
Włoch powoła, nie powoła?
Ma już swoją grupę zgraną,
uwielbianą, ukochaną,
Po co wkraczać w nią bez słowa
I gniew ludu prowokować?

Dyrektor
:

Zgadzam się, to jest zawiłe,
ale prosił o to Mirek,
Widać tak mu się wyśniło:
come back niczym z „M jak Miłość”,
Wymarzone pojednanie
za sukces Prezesa stanie...
Cóż, Związek gorsze ekscesy
uważał za swe sukcesy...

Zawodnik:

Ode mnie riposta szybka:
Kadra Polski? Mnie to rybka,
Na razie czekam i patrzę,
czy wrażenie złe się zatrze
i ruszam na podbój świata
za rok... dwa... trzy... cztery lata...

Dyrektor:

Trudne to sprawy i złożone,
na szczęście już wyjaśnione!
Lecz nadal przeczuwam obiekcje...
Może by tak konferencję?

Zawodnik:

Można by... trzeba by...

Dyrektor:

Nim wezmą nas za łby!

Akt III

Występują: Prezes, Dyrektor, Mariusz

Dyrektor (prezentując Prezesowi żywego i zdrowego Zawodnika):

Niech zabrzmi radości dzwon!
Twój Ci on! Twój Ci on!

Prezes (cały w skowronkach):

Najwspanialszy, najskoczniejszy,
najmilszy i najmądrzejszy!
Witaj na powrót w rodzinie,
czas niesnasek niech przeminie!
W kadrze ożyj i zwyciężaj,
jej gwiazdeczko najjaśniejsza!
Na laurach nigdy nie spocznij!
Zdobądź medal!

Dyrektor (po cichu i zgryźliwie):

Chyba w Soczi...

Zawodnik (zmieszany owacyjnym przyjęciem):

Wyszła niezła kołomyja,
Ja przepraszam, ja się zmywam...

(Zawodnik zmywa się, i zostawia obu działaczy w stanie sporego zakłopotania sytuacją. Całej sprawie przyglądała się z ukrycia Racja Kibicowska, która nuci wesoła piosneczkę)

Racja Kibicowska:

Mało kto wie, co się dzieje,
część się złości, a część śmieje,
Czy warto marnować siły?
Jakoś sobie poradzimy!
Warto jedno trzymać w główce:
Na igrzyskach i w Światówce,
czy z Mariuszem, czy bez niego,
czekajmy medalu złotego!

Koniec

Źródło artykułu: