Siatkarze Skry i Indykpolu uczcili pamięć cenionego arbitra

Środowym meczem w Radomiu siatkarze Skry Bełchatów i Indykpolu Olsztyn uczcili pamięć zmarłego w zeszłym roku cenionego arbitra, Janusza Sobola. Zwyciężyli wicemistrzowie kraju 3:1.

Choć wynik tego meczu był sprawą drugorzędną, to na parkiecie, zwłaszcza w pierwszych dwóch setach, nie brakowało walki i wyrównanej rywalizacji. Premierowa partia, dość niespodziewanie, padła łupem olsztynian. Kolejna należała już do Skry, która zwyciężyła w takim samym stosunku (25:21), jak kilkadziesiąt minut wcześniej przeciwnicy. - W początkowych odsłonach zagraliśmy fajnie, potem "siadły" wszystkie elementy. Nie potrafimy jeszcze utrzymać dobrego poziomu przez całe spotkanie - przyznaje Radosław Panas.

Następne części należały już zdecydowanie do bełchatowian. Kluczem do sukcesu okazały się dokładne przyjęcie i mocna, odrzucająca zagrywka. O dominacji wicemistrzów kraju świadczą rozmiary zwycięstwa w obu setach - po 25:15. Ekipa prowadzona przez Jacka Nawrockiego przyjechała do Radomia w okrojonym składzie. Zabrakło przede wszystkim Mariusza Wlazłego. - W ciągu ostatnich sparingów przebywał on na boisku prawie sto procent czasu gry, co daje piętnaście partii. Nie widziałem więc potrzeby, aby dzisiaj w ogóle pojawiał się na parkiecie. Popracowaliśmy trochę mocniej w Bełchatowie, wobec czego Mariusz został w domu - wyjaśnia szkoleniowiec Skry.

Jak to bywa na tym etapie przygotowań, zespoły nie zaprezentowały wysokiej formy. Można było "przyczepić" się do poziomu meczu. - To normalne, że przy tych obciążeniach są pewne braki w technice i taktyce. Gdy zakończymy pracę nad wytrzymałością, skupimy się rzecz jasna na realizacji założeń typowo siatkarskich - podkreśla Jacek Nawrocki.

Spotkanie przed radomskimi kibicami było sporym przeżyciem dla Łukasza Zugaja, wychowanka RCS-u Czarnych. - Miło zagrać dla swojej publiczności. Trema oczywiście była. Dla mnie to super sprawa znaleźć się w takim zespole jak Skra. Bardziej doświadczeni koledzy z drużyny wspierają mnie, bardzo pomagają. To budujące, pozwala nabrać pewności i wiary we własne umiejętności - nie ukrywa leworęczny rozgrywający, wypożyczony do Bełchatowa właśnie z pierwszoligowca.

Zanim jednak doszło do środowego pojedynku, dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem Sylwester Strzylak (pierwszy sędzia spotkania) i Maciej Twardowski, jedni z najlepszych kolegów Janusza Sobola, a także prezes Skry, Konrad Piechocki, szef Czarnych, Janusz Stańczuk, wraz z Marią Soból złożyli wiązankę kwiatów na grobie jej męża.

Już w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji doszło do miłej uroczystości, podczas której wdowa po arbitrze wręczyła okolicznościowe patery kapitanom Skry i AZS-u Olsztyn. Od Konrada Piechockiego odebrała z kolei tablo przedstawiające siatkarzy bełchatowskiej ekipy. Nie zabrakło także prezentu dla Sylwestra Strzylaka - koszulki z autografami.

- W ciągu tych kilku minut z jednej strony moje serce przepełniał ogromny smutek, że Janusza nie ma już wśród nas, ale z drugiej czułem wielką dumę, że tak wielu ludzi ceniło i ceni mojego przyjaciela. Był on dla mnie jak brat. Cieszę się, iż tak świetne drużyny zgodziły się na moją prośbę i zagrały ten mecz. W przyszłym roku postaram się zorganizować trzydniowy, międzynarodowy memoriał ku pamięci Janusza Sobola - poinformował Strzylak.

W czwartek o godz. 17 Indykpol zmierzy się z Czarnymi Radom w kolejnym spotkaniu towarzyskim.

PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (21:25, 25:21, 25:15, 25:15)
Skra:

Woicki, Cala, Winiarski, Pliński, Atanasijević, Kłos, Zatorski (libero) oraz Zugaj, Bąkiewicz.

AZS:
Kvalen, Szrek, Ferens, Sobala, Ananiew, Hain, Żurek (libero) oraz Obrębski, Batista Da Silva, Krzysiek, Gunia.

Źródło artykułu: