Postaramy się namieszać - rozmowa z Grzegorzem Łomaczem, rozgrywającym Lotosu Trefla Gdańsk

25-letni siatkarz po wyraźnie przegranej ligowej inauguracji w Bełchatowie jest zawiedziony, ale liczy, że dalszej części sezonu jego zespół zaskoczy jeszcze nie jednego faworyta.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Marcin Olczyk: Czy Skra faktycznie była poza zasięgiem, tak jak wskazuje na to wynik?

Grzegorz Łomacz: Faktycznie mogliśmy trochę więcej powalczyć, niemniej Skra rozegrała bardzo dobre zawody, jej gracze byli w pełni skoncentrowani w każdym elemencie gry. Przed wszystkim na pewno nas nie zlekceważyli i ciężko było ich gdziekolwiek uszczypnąć.

Nie było w Bełchatowie wielu transferów, ale pojawiły się zmiany w ustawieniu. Czy rywal czymś was w tym meczu zaskoczył?

- Byliśmy gotowi. Spodziewaliśmy się tylko, że Atanasijević zagra po przekątnej. Pojawił się Cupković, ale to nie było dla nas akurat problemem. Taktykę mieliśmy odpowiednio ustaloną, ale ciężko było ją zrealizować. Nic nie mogliśmy zrobić przy tak dysponowanej Skrze w polu zagrywki.

Pan w został w Gdańsku na kolejny sezon. Jak ocenia pan atmosferę w mocno przebudowanej drużynie?

- Tak. Skład bardzo się zmienił, ale klimat jest naprawdę dobry. Nie ma w zespole żadnych nieporozumień, pracujemy w bardzo przyjemnej atmosferze.
Grzegorz Łomacz w meczu przeciwko wicemistrzowi Polski nie mógł wiele zrobić. Czy w kolejnych spotkaniach będzie w stanie poprowadzić kolegów do zwycięstw? Grzegorz Łomacz w meczu przeciwko wicemistrzowi Polski nie mógł wiele zrobić. Czy w kolejnych spotkaniach będzie w stanie poprowadzić kolegów do zwycięstw?
To już pana drugi sezon na Pomorzu. Polubił pan Gdańsk?

- Na pewno podoba mi się życie nad morzem. Bardzo dobrze się tu czuję.

W meczu ze Skrą był pan kapitanem zespołu.

- Zgadza się, ale naszym prawdziwym kapitanem jest Paweł Rusek. On jednak nie może podpisać protokołu, dlatego ja go oficjalnie zastępuję.

Do Lotosu Trefla przyszedł pan z Jastrzębskiego Węgla. W ostatnim okienku transferowym identyczną drogę pokonali inni. Cieszy się pan z przybycia do Gdańska kolegów ze Śląska?

- Fajnie grać w jednym zespole z chłopakami, z którymi występowało się już wcześniej. Tak naprawdę jednak większość tych zawodników już znałem, ponieważ spotykaliśmy się na kadrze czy chociażby wspólnych treningach. Na pewno ta znajomość zaprocentuje i będzie miała przełożenie na jeszcze lepszą atmosferę w drużynie.

Czy w waszej drużynie jest potencjał, który pozwoli zaskoczyć faworytów w kolejnych meczach?

- Na pewno. Potencjał w tej ekipie jest dość spory. Liczymy właśnie na to, że będziemy w stanie namieszać w lidze. Mamy nadzieję, że taki mecz jak ze Skrą więcej nam się już nie przydarzy.

Czego w takim razie zabrakło w meczu z wicemistrzem Polski?

- Trudno powiedzieć czego konkretnie nam zabrakło. Ciężko było rozwinąć skrzydła. Skra narzuciła nam swój styl gry i nie pozwoliła grać tego co chcieliśmy, dlatego sprawialiśmy wrażenie trochę stłamszonych. Udało się jednak bełchatowian postraszyć w końcówce drugiego seta. Na więcej nie było was już stać?

- Faktycznie. Dzięki zagrywce Pawła Mikołajczaka jakoś to wyglądało, ale przewaga była jednak zbyt duża. Nie możemy sobie pozwalać więcej na takie przestoje.

Czy wasi kibice mogą mieć nadzieję, że w rewanżu w Gdańsku nie pozwolicie im na tak wiele?

- Mam nadzieję, że tak. Spróbujemy postawić Skrze większy opór.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×