Mam jeszcze apetyt na występy za granicą - rozmowa z Iwoną Waligórą, siatkarką Hara Morin Ułan Uda

Iwona Waligóra to obecnie w Polsce siatkarka zapomniana. Była zawodniczka BKS-u Aluprof wybrała grę za granicą. Aktualnie występuje w klubie, który znajduje się w mieście koło... Jeziora Bajkał!

Paweł Sala
Paweł Sala

Paweł Sala: Jesteś wychowanką i przez wiele lat grałaś w BKS-ie Aluprof Bielsko-Biała, wcześniej bialskiej "Stalówce". Ostatni sezon w barwach tego klubu (2010/2011 - przyp. red.) nie był dla ciebie jednak zbyt udany.

Iwona Waligóra: Uważam, że każdy sezon w Aluprofie był dla mnie udany. Klub z Bielska-Białej dał mi bardzo dobre wyszkolenie, a przede wszystkim współpracę z najlepszymi siatkarkami oraz trenerami w polskiej lidze. Ten ostatni rok w Aluprofie był dla mnie jednym z najlepszych. Trenerem był Grzegorz Wagner, który uwierzył we mnie. Dostawałam w każdym meczu olbrzymią szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności nie tylko na naszych parkietach, ale także w Lidze Mistrzyń, gdzie z powodzeniem rozegrałam dużą liczbę spotkań.

Kolejny trener, Mariusz Wiktorowicz nie dawał ci wielu okazji do gry. Odczuwasz z tego powodu trochę żal do szkoleniowca, którego już w Bielsku-Białej nie ma?

- Do nikogo nie odczuwam żadnych pretensji czy żalu. Każdy trener ma swoją koncepcję. Ja ją muszę uszanować i czekać na swoje pięć minut lub więcej, wyciągać od każdego z nich to, co mają najlepsze.

To był piękny fragment historii BKS-u, z twoim udziałem. 

- Przez te cztery lata mojej przygody z bialskim zespołem zdobyłam wszystko co jest możliwe na naszych parkietach - Superpuchar Polski, Puchar Polski, medale z każdego kruszcu, awans z grupy w Lidze Mistrzyń.

W 2011 roku wybrałaś jednak przeprowadzkę za granicę. Chyba na dobre spodobał ci się ten kierunek, bo to już któryś z kolei klub zagraniczny, w jakim grasz?

- Przede wszystkim chciałam doświadczyć czegoś zupełnie innego, czym był wyjazd z rodzimej ligi. Całą sportową karierę spędziłam w Polsce. Ciekawość, jak może być gdzieś indziej zwyciężyła, a że bardzo lubię doświadczać czegoś nowego i poznawać nowe miejsca i ludzi - stąd ta decyzja. Nie ma to żadnego związku z poziomem rozgrywek. Wszędzie trzeba dawać z siebie maksimum i każda ze światowych lig jest charakterystyczna na swój sposób.

Zdecydowałaś się na ligę rumuńską i drużynę Dinamo Romprest Bukareszt. Skąd ten wybór?

- Dinamo wyraziło chęć współpracy ze mną, więc czemu miałam nie spróbować. Myślę że wzięło się to z dobrego występu w Lidze Mistrzyń, gdzie zagrałam całe spotkanie przeciw tej drużynie.

Były jakieś obawy w związku z wyjazdem do Rumunii? Pamiętny jest przypadek Mileny Radeckiej, która szybko opuściła ten kraj narzekając na kłopoty organizacyjne i finansowe klubu. Ty także rozwiązałaś kontrakt z rumuńskim klubem. Jakie były tego powody?

- Powodem opuszczenia klubu był brak odpowiedniej opieki medycznej. Ze zwykłego naciągnięcia mięśnia nie potrafili mnie wyleczyć, więc zdecydowałam się wrócić do Polski i "wziąć" zdrowie we własne ręce. Dla sportowca jest to najważniejsze i musimy je szanować. Przy pomocy Reha-Forma Piotra Habdasa, który zamiast spędzać wtedy święta Bożego Narodzenia w domu spędzał je ze mną w jego centrum rehabilitacji i poświęcił mi masę czasu i uwagi, wróciłam do zdrowia.

Podpisałaś w trakcie sezonu umowę z belgijskim Dauphines Charleroi. Co z nim osiągnęłaś? 

- Po rehabilitacji doszłam do zdrowia bardzo szybko i w belgijskim klubie do formy. Zdobyłyśmy Puchar Belgii i brązowy medal mistrzostw kraju. To była świetna przygoda. W życiu nie żałuję niczego, wszystko dzieje się, ponieważ tak ma być i ja biorę życie takim, jakie jest. Jak dochodzą do tego sukcesy w takiej postaci, to czego chcieć więcej.

Miałaś jakieś propozycje przed nowym sezonem z Polski? Rozważałaś powrót do ojczyzny, jak choćby Anna Podolec, która trafiła do Atomu Trefla?

- Tak, miałam kilka propozycji z Polski, między innymi powrót do Bielska-Białej. Mam jednak jeszcze apetyt na granie poza granicami naszego kraju. Co nam życie zaprezentuje, gdzie zaprowadzi - zobaczymy.

Masz jeszcze BKS w pamięci? Po cichu spoglądasz na wyniki tej drużyny w lidze?

- BKS to mój siatkarski dom (śmiech), więc zawsze mam go w pamięci i mieć będę.

Na koniec zapytam, czy reprezentacja Polski to wciąż dla ciebie realny scenariusz? Widzisz się w kadrze, która przecież przeżywa spory kryzys i potrzebuje nowych twarzy.

- Reprezentacja kraju to fantastyczna przygoda, świetna praca z najlepszymi, duże wyróżnienie, więc tak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×