Już początek spotkania pokazywał, że będzie to niezwykle dramatyczny mecz. Komplet publiczności na trybunach, głośny doping kibiców obu drużyn wskazywał na wspaniałe święto siatkówki w Siedlcach. W pierwszych fragmentach seta lekką przewagę zyskali gospodarze, którzy odskoczyli rywalom na trzy oczka. Podopieczni Jana Sucha nie zamierzali jednak składać broni i szybko doprowadzili do remisu po 14. Na dodatek po punktowej zagrywce Łukasza Kaczorowskiego beniaminek wyszedł na minimalne prowadzenie. Gospodarze za sprawą Kamila Długosza dopiero w końcówce doprowadzili do remisu jednak w decydujących momentach seta więcej zimnej krwi zachowali siatkarze z Wyszkowa.
Kolejna odsłona była nie mniej emocjonująca niż poprzednia. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. W zespole z Siedlec brylował Jakub Bucki, który zarówno w ataku jak i w polu serwisowym prezentował się bardzo dobrze. Camper dopiero w końcówce dzięki znakomitej grze w obronie zdołał uzyskać trzy punktową przewagę. Wydawało się, że to goście ponownie przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nic bardziej mylnego. Podrażnieni gospodarze szybko zredukowali przewagę przyjezdnych a następnie uzyskali prowadzenie, którego nie oddali już do końca seta.
Rozpędzeni podopieczni Dominika Kwapisiewicza poszli za ciosem i trzecią partię rozpoczęli z wysokiego C. Animuszu zawodnikom gospodarzy starczyło jedynie do połowy seta. Wówczas miejscowi popełnili kilka prostych błędów, które pozwoliły Camperowi Wyszków odrobić straty. - Każdy mecz w tej lidze jest bardzo trudny. Jeżeli odpuści się na chwilę komukolwiek, to wtedy może być z tego wielki problem. Tym bardziej, że Camper ma doświadczonych graczy - przyznał szkoleniowiec KPS. Przy remisie 21:21 dwa punkty z rzędu zdobyli goście z Wyszkowa co przesądziło o ich wygranej w trzeciej odsłonie.
Siedlczanie doskonali zdawali sobie sprawę, że znajdują się w bardzo trudnym położeniu. Siatkarze KPS-u Jadar grali bardzo nierówno. Przestoje grze nie pozwoliły odskoczyć im na kilka punktów od rywali. Na dodatek słabszy dzień miał przyjmujący Dawid Bułkowski, który w poprzednich spotkaniach był motorem napędowym drużyny z Siedlec. Chwilę słabości gospodarzy szybko wykorzystywał Camper Wyszków, który za sprawą Sebastiana Wójcika w końcówce zniwelował przewagę KPS-u zaledwie do jednego oczka. Tradycyjnie w sobotnim pojedynku doszło do dramatycznej końcówki. Przy stanie 26:25 dla KPS kapitalnym blokiem popisał się Jakub Kowalczyk i miejscowi doprowadzili do remisu 2:2.
O wszystkim więc miał zadecydować tie-break. W decydującym secie obie drużyny szły punkt za punkt. Doszło do kolejnej w tym meczu walki na przewagi, tym razem jak się okazało - wyjątkowo długiej. Podopieczni Jana Sucha mimo iż mieli kilka piłek meczowych, to nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. - Mogliśmy spokojnie wygrać ten mecz nawet za trzy oczka. Wielka szkoda tych straconych punktów - mówił po meczu opiekun Campera.
KPS Jadar Siedlce - Camper Wyszków 3:2 (24:26, 25:23, 23:25, 27:25, 19:17)
KPS:Chwastyniak, Bułkowski, Gorzkiewicz, Kowalczyk, Długosz, Bucki, Zbucki (libero) oraz Kaniowski (libero), Jasiński, Kowalski i Żakieta.
Camper: Zalewski, Ł.Kaczorowski, Zrajkowski, Główczyński, Wójcik, Szulik, Knasiecki (libero) oraz Woroniecki, Pruski, P.Kaczorowski i Kozłowski.