Niedzielne spotkanie pomiędzy Indykpolem AZS-em Olsztyn i Effectorem Kielce miało być pojedynkiem dwóch wyrównanych ekip, sąsiadujących w tabeli PlusLigi. Zespoły i kibice nastawiali się na zaciętą walkę. Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna dla gospodarzy, którzy gładko ulegli kielczanom 0:3. Co więcej, poza pierwszym setem praktycznie nie podjęli walki i mecz był cały czas pod kontrolą przeciwnika. Zdziwienia nie ukrywał nawet atakujący Effectora Tomasz Józefacki. - Oglądaliśmy wcześniejsze mecze AZS-u i byliśmy nastawieni na dużo trudniejszy bój - przyznawał po meczu zawodnik. Na nasze szczęście mecz potoczył się pomyślnie dla nas i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Oczekiwaliśmy większego oporu. Po łatwym prowadzeniu czterema - pięcioma punktami na początku spotkania, z AZS-u trochę zeszło powietrze. My za to poprawiliśmy skuteczność w ataku i zaczęliśmy grać swoją siatkówkę.
Józefacki to zawodnik, który spędził w klubie z Olsztyna dwa sezony w latach 2008-2010. Dzięki swojemu walecznemu charakterowi i otwartości do kibiców jest bardzo ciepło wspominany w mieście. - Bardzo przyjemnie przyjechać znów do Olsztyna - zapewniał sam zainteresowany. - Jak tylko wjeżdżaliśmy do miasta, przypominałem sobie miejsca, ulice, gdzie mieszkałem. Zostałem dziś bardzo miło przyjęty, za co dziękuję.
Trener Akademików Radosław Panas, odnosząc się do meczu, nie ukrywał rozczarowania, ale starał się nie rozdzierać szat i spokojnie podejść do tego niepowodzenia. - Takie mecze po prostu się zdarzają - wyjaśniał. - Graliśmy dobrze tylko do stanu 11:7 w pierwszym secie, a potem cały zapał pękł jak bańka mydlana. Starałem się pomóc zespołowi, ale zmiany nie dawały skutku. Jedna zmiana przez moment działała, a potem już nie. Zagraliśmy słabo i trzeba przełknąć tę "żabę". Jak najszybciej skorygować błędy i iść do przodu.
Przed Akademikami teraz trudne zadanie, bo już w najbliższą sobotę czeka ich wyjazdowe spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Lider tabeli, który nie przegrał jeszcze meczu to nie lada przeciwnik, ale… - Gdzieś trzeba odrobić te punkty - z lekkim uśmiechem komentował Panas. - Nie siądziemy i nie będziemy płakać. To był dopiero trzeci mecz. Gramy dalej.
Jeśli odrobienie straconych punktów w Kędzierzynie jawi się jako misja niemożliwa, warto przypomnieć, że w ubiegłym sezonie Indykpol AZS Olsztyn jako jedyny zespół PlusLigi dwukrotnie pokonał ZAKSĘ w sezonie zasadniczym. Może więc Akademicy udowodnią, że mają patent na ekipę z Opolszczyzny?