[color=#000000]Tak blisko zwycięstwa w tym sezonie białostoczanki jeszcze nie były. Przy odrobinie szczęścia Akademiczki mogły w sobotę zainkasować nawet 3 punkty, ostatecznie muszą się zadowolić jedynie jednym "oczkiem". Po spotkaniu nawet samym zawodniczkom trudno było wskazać, dlaczego nie udało im się pokonać Pałacu Bydgoszcz. - Ciężko powiedzieć, czego nam zabrakło... Walczyłyśmy do końca. Może czasami brakowało nam pewności siebie? Po tylu porażkach może nie do końca wierzymy, że potrafimy wygrać, aczkolwiek byłyśmy bardzo pozytywnie nastawione do meczu z Pałacem - mówiła po sobotnim pojedynku przyjmująca AZS-u Białystok, Sylwia Chmiel.
[/color]
- Będziemy nadal pracować nad naszą grą. Na tę chwilę trudno jest mi powiedzieć, dlaczego to wszystko się tak układa - dodała.
Z powodu urazu Natalii Kurnikowskiej trener Czesław Tobolski był zmuszony do próbowania różnych ustawień w przyjęciu. Obok Sylwii Chmiel raz występowała Channon Thompson, a raz Rheeza Grant. Momentami na parkiecie pojawiała się nawet kontuzjowana Kurnikowska. Roszady nie wpływały jednak negatywnie na postawę siatkarek AZS-u. - Wiadomo, że Natalia Kurnikowska jest podstawową przyjmującą i najlepiej radzi sobie z odbiorem zagrywki, więc możliwe, iż jej brak był trochę widoczny. Z przyjęciem jednak nie było dziś u nas najgorzej, to nie tu tkwi problem. Rotacje w przyjęciu nam nie przeszkadzają - stwierdziła Chmiel.
Białostoczanki w tym sezonie nie odniosły ani jednego zwycięstwa i z dwoma punktami na koncie okupują ostatnie miejsce w tabeli Orlen Ligi. Akademiczki jeżeli marzą o włączeniu się do walki o play-offy, to w najbliższych starciach z Budowlanymi Łódź i Siódemką Legionovią muszą triumfować. - Miałyśmy też wygrać z Pałacem... Wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że powalczymy zarówno z łodziankami jak i ekipą Legionovii. Zobaczymy, jak będzie - zakończyła zawodniczka AZS-u.