Podopieczni Jacka Nawrockiego mieli w ostatnich dniach niezwykle napięty harmonogram. W ciągu czterech dni rozegrali aż trzy spotkania. Nie dziwi zatem, że szkoleniowiec musiał rotować składem i w sobotnim pojedynku w Częstochowie w wyjściowej szóstce zabrakło etatowego atakującego, Aleksandara Atanasijevicia oraz Pawła Woickiego. Wicemistrzowie Polski zapłacili za to porażką w drugim secie, ale opanowali sytuacje i w kolejnych dwóch setach okazali się lepsi. - To był trudny mecz. Spodziewaliśmy się tego. W środę graliśmy bardzo ważny mecz. W czwartek również. To był kolejny z gatunku tych ciężkich. Byliśmy na to gotowi. Najważniejsze, że trzy mecze w przeciągu czterech dni i dziewięć punktów zdobytych. To jest najważniejsze i z tego się cieszymy - podkreśla Michał Bąkiewicz, który zarówno w czwartkowym spotkaniu z Indykpolem AZS Olsztyn, jak i sobotnim w Częstochowie dostał swoją szansę.
Kalendarz nie jest na pewno sprzymierzeńcem bełchatowian, a spora dawka spotkań powoli daje im się we znaki. Po wygranej pod Jasną Górą zawodnicy otrzymali jeden dzień wolnego, a od poniedziałku za cel obierają już sobie rewanżowy pojedynek z Dynamem Moskwa w ramach Ligi Mistrzów. - Nie ma czasu na treningi, ale jakoś sobie radzimy. Ktoś tak ułożył kalendarz i musimy grać i dawać z siebie wszystko. Nie ma co narzekać. Trzeba koncentrować się na każdym spotkaniu niezależnie od tego, czy rozgrywa się je dzień po dniu, czy nie. Jesteśmy zadowoleni. Styl nie był imponujący, ale liczą się trzy punkty - dodaje były reprezentant Polski.
Michał Bąkiewicz: Nie ma co narzekać
Prawdziwy siatkarski maraton siatkarze PGE Skry Bełchatów zwieńczyli sobotnim zwycięstwem w Częstochowie. Wicemistrzowie Polski w przeciągu czterech dni rozegrali aż trzy spotkania.
Źródło artykułu: