Piękne obrazki w gdańskiej hali

Siatkarze z Olsztyna pokonali na wyjeździe Lotos Trefl Gdańsk po niezwykle emocjonującym boju. Duży udział w tym zwycięstwie mieli kibice drużyny z Warmii, którzy z całych sił wspierali Akademików.

Kilka minut po pierwszym gwizdku sędziego, w sektorze przeznaczonym dla gości pojawiła się duża grupa olsztyńskich kibiców. Przez całe spotkanie prowadziła ona zorganizowany doping, który poniósł zawodników AZS-u do zwycięstwa nad gdańskim Treflem. - Faktycznie, spora grupa się pojawiła. Cieszę się z tego powodu. Widać, że chcą być z tym zespołem i za to na pewno trzeba im podziękować. Mam nadzieję, że taka atmosfera będzie na każdym meczu - powiedział nowy nabytek drużyny z Olsztyna, Piotr Gruszka.

Fani AZS-u, którzy zdecydowali się przyjechać do Gdańska, przez cały mecz wierzyli w zwycięstwo swoich ulubieńców. Byli z nimi zarówno na dobre, jak i na złe. Najgłośniej dopingowali zespół Radosława Panasa wtedy, gdy przegrywał on w  całym meczu już 1:2. Zawodnicy Indykpolu nie byli jednak zaskoczeni postawą swoich kibiców. Zdawali sobie sprawę, że w starciu z Lotosem będą mogli liczyć na ich duże wsparcie. - Myśmy wiedzieli o tym. To już powoli staje się tradycją, że kibice podejmują inwazję na Gdańsk. Zorganizowana była nawet akcja na facebooku, pełno ludzi się w to zaangażowało. Chwała im za to. Stworzyli taką atmosferę, że czuliśmy się jak u siebie - stwierdził środkowy AZS-u, Piotr Hain.

Akademicy z Olsztyna zgodnie przyznali, iż wsparcie kibiców jest dla nich bardzo ważne. Dzięki niemu czują, że ich praca nie idzie na marne. - To jest coś niezwykłego - mamy doskonały kontakt z nimi. To jest nasza siła - wszyscy kibice jakich mamy. To na pewno zwycięstwo dla naszych fanów, bo mimo, że jesteśmy ekipą, które nie wygrywa tak często, oni są z nami i wspierają nas w każdym momencie. To coś cennego - uznał kapitan ekipy Indykpolu, Guillermo Hernan.

Tuż po zakończeniu meczu ludzie zgromadzeni w ERGO Arenie mogli podziwiać rzadko  spotykany w tej hali obrazek. Zawodnicy AZS-u wdrapali się po barierkach na znajdujący się na piętrze sektor gości i razem z kibicami świętowali odniesione zwycięstwo. - Standardowo podziękowaliśmy jej po meczu, bo to jest taki nasz rytuał. Czy to po przegranym meczu, czy to po wygranym, zawsze idziemy na trybuny i dziękujemy kibicom za to, że byli z nami. Cieszymy się, że tym razem także licznie przyjechali na mecz i swoim dopingiem pomogli nam w grze - przyznał Wojciech Sobala.

Komentarze (0)