Iwona Waligóra ewidentnie nie ma szczęścia do zagranicznych wojaży związanych z siatkówką: przygoda przyjmującej z Dinamem Bukareszt zakończyła się przedwczesnym zerwaniem kontaktu przez zawodniczkę z powodu problemów finansowych klubu. Po krótkich pobytach w Dauphines Charleroi i rosyjskim Hara Morin Ułan Ude (które również nie potrafiło wywiązać się z zobowiązań finansowych) siatkarka niedawno przechodziła testy w Siódemce Legionovia, jednak ostatecznie beniaminek Orlen Ligi nie zdecydował się na skorzystanie z jej usług. Pomocną dłoń do Waligóry wyciągnął zespół z... Izraela, Hapoel Ironi. W piątek polska przyjmująca zadebiutowała w egzotycznej lidze w starciu z mistrzem ligi, Hapoelem Kfar Saba.
Aktualna sytuacja w Izraelu jest niezwykle trudna dla sportowców mieszkających w tym kraju, niekiedy nawet jest ona przyczyną wątpliwych rozstrzygnięć (jak ostatnia decyzja CEV o zdyskwalifikowaniu USC Munster z udziału z Challenge CUP z powodu odmowy przylotu do Tel Awiwu na mecz rewanżowy). Jak zapewnia menadżer Waligóry Piotr Jóźwiak, w przypadku tego transferu nie ma powodu do obaw:
- Wbrew pozorom, tam jest całkiem bezpiecznie. Kiryat Ata leży około 20 kilometrów od Tel Awiwu, a dosyć daleko od Strefy Gazy. W każdym razie, Iwony nie trzeba było długo namawiać na wyjazd - tłumaczył w rozmowie z portalem sportkrakowski.pl.
Jóźwiak podkreślił, że umowa obowiązuje do końca sezonu.
Źródło: sportkrakowski.pl