Marcin Olczyk: Quo vadis, Skro?

Wicemistrzowie Polski przegrali cztery z dziewięciu meczów pierwszej rundy sezonu zasadniczego PlusLigi. Bełchatowianie dawno nie doznali tylu porażek w tak krótkim czasie.

W tym artykule dowiesz się o:

Nauka przegrywania

Zespół Jacka Nawrockiego rok temu w całej fazie grupowej walki o ligową koronę przegrał w sumie dwa spotkania. Doliczając play-offy uległ rywalom pięciokrotnie (w finale trzy razy lepsza okazała się Asseco Resovia Rzeszów). O sezonach, w których PGE Skra zdobywała mistrzostwo Polski nie warto nawet wspominać, ponieważ często bełchatowianie wręcz rozbijali konkurencję, oddając łącznie nawet mniej niż cztery mecze (trzy porażki w latach: 2008/2009 i w wydłużonym cyklu rozgrywek 2010/2011).

Śmiertelnicy z Bełchatowa

Oczywiście w poprzednich latach przeciwnicy mecze z ekipą aktualnego wicemistrza Polski oddawali często już w szatni. Przed wakacjami team z Rzeszowa pokazał jednak, że podopiecznych Jacka Nawrockiego można pokonać w równej, sportowej walce. Nie umknęło to uwadze pozostałych rywali ligowych i tym sposobem Skrę w minionych tygodniach, oprócz Resovii, pokonały również zespoły ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębskiego Węgla i AZS-u Politechniki Warszawskiej. Epoka niezwyciężonych herosów spod znaku bełchatowskiej pszczoły dobiega już zatem końca. Czy nieodwracalnie? Przed sezonem wydawało się, że Skra będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę o ligowe medale. Jednak na półmetku sezonu zasadniczego nie dość, że nie wygrała z żadnym z faworytów, to jeszcze uległa znacznie uboższym akademikom ze stolicy. Teraz Skrze zostało 9 spotkań, żeby odzyskać blask. Potem już miejsca na błędy nie będzie. Faza play-off jest bezlitosna i wystarczy tydzień gorszej dyspozycji, by odpaść z gry.

Dzbanek Salomona już niemal pusty

Źle się dzieje wewnątrz zespołu. Sytuacja kadrowa, jak na drużynę walczącą o medale w Polsce i Europie, wygląda bardzo kiepsko. W Skrze nie ma już żadnego sprowadzonego latem zawodnika. Wprawdzie do zespołu dołączył Dante Boninfante, ale utytułowany Włoch jest rozgrywającym, więc wejść do drużyny w trakcie sezonu nie będzie mu łatwo. W szeregach bełchatowian znajduje się w tej chwili tylko jeden pełnowartościowy przyjmujący - Michał Winiarski. Wspierają go: przekwalifikowany i wciąż chimeryczny na nowej pozycji Mariusz Wlazły i "odkurzony" dopiero w minionym tygodniu Michał Bąkiewicz. Na medal to może jednak nie wystarczyć. Do tego Nawrocki żongluje zawodnikami, dzięki czemu na pozycji atakującego w tym sezonie mecze rozpoczynali już, oprócz Aleksandara Atanasijevicia, Wytze Kooistra i Konstantin Cupković. Ten ostatni jest jednak w tym sezonie zupełnie nieprzydatny, a Holender, choć w znakomitej formie, pełnię swoich możliwości jest w stanie pokazać tylko na środku. O ile cieszyć może wszechstronność niektórych zawodników, o tyle przerzucanie ich z miejsca na miejsce nie służy ani samym siatkarzom, ani tym bardziej całej drużynie. Na boisku bełchatowianom coraz trudniej utrzymać ład i porządek, a jeśli dodać do tego dekoncentrację, która często dotyka zespół na przełomie drugiego i trzeciego seta, trudno optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Bohater potrzebny od zaraz

Cała nadzieja w sprowadzeniu wartościowego przyjmującego, dzięki któremu poprawi się nie tylko gra w defensywie Skry, ale przede wszystkim organizacja na parkiecie. Po zmianach, jakie zespół przeszedł latem, przydałoby się trochę spokoju, ale grając co trzy dni i podróżując do Dauhy czy Moskwy o czas łatwo nie jest. Za chwilę rozgrywki wejdą w decydującą fazę. Może na bicie na alarm jest jeszcze za wcześnie, ale coś zrobić trzeba. Bełchatowianie na razie wciąż szukają formy. Czy możliwe jest, że Skra w tym sezonie zgaśnie? Sam Dante może nie wystarczyć, żeby podtrzymać płomień nadziei…

Marcin Olczyk

Bełchatowianie nie są już postrachem ligi. Czy uda im się w tym sezonie sięgnąć po medal?
Bełchatowianie nie są już postrachem ligi. Czy uda im się w tym sezonie sięgnąć po medal?

Źródło artykułu: