Prowadzenie w inauguracyjnej partii objęli siatkarze przyjezdnych (1:3). Rzeszowianie kilkukrotnie przewodzili w stawce dwoma punktami, jednak poprzez nieudane ataki, miejscowi stosunkowo szybko odrabiali straty i doprowadzali do remisu 8:8 i 12:12. W połowie seta podopieczni Andrzeja Kowala zdołali uciec graczom Remat Zalau (12:16). Duża w tym zasługa Oliega Achrema, który posyłał trudne piłki z zagrywki oraz ustrzelił asa na drugą przerwę techniczną. Czteropunktowe prowadzenie utrzymywało się dość długo (17:21). Pod koniec seta na parkiecie pojawił się Grzegorz Kosok, który zamienił Lukasa Tichacka. Przypomnijmy, że reprezentant Polski powrócił do gry po kontuzji odniesionej przed kilkoma tygodniami. Końcówka seta była nerwowa. M.in. dzięki przerwom branym przez szkoleniowca graczy z Rumunii - Mariusza Sordyla, miejscowi zdołali wrócić do gry i doprowadzić do remisu (24:24). Mistrzowie Polski utrzymali swoje nerwy na wodzy i ostatecznie zakończyli seta na swoją korzyść (24:26).
Pierwsze minuty drugiego seta należały do gospodarzy. Siatkarze z Rzeszowa dali rywalom zbyt dużo swobody w grze, wskutek czego musieli schodzić na pierwszy time-out przegrywając 8:5. Dzięki sugestiom Mariusza Sordyla, miejscowi mądrze przeprowadzali ataki i wywalczali cenne punkty (14:11). Rzeszowianie nie dali się jednak ponieść nerwowości i doprowadzili do wyrównania, a chwilę później objęli prowadzenie w secie (14:15). W środkowej części partii gra przez długi czas toczyła się punkt za punkt (17:18). W końcówce nieco pogubili się goście, co wykorzystali Rumuni (21:21). Remis utrzymywał się przez następne kilka minut (24:24). Ostatecznie druga odsłona meczu zakończyła się identycznym wynikiem jak pierwsza (24:26).
Już na samym początku trzeciej partii gospodarzom na trzy "oczka" uciekli przyjezdni (5:8). Mimo że Rumuni grali bardzo chaotyczną siatkówkę, udawało im się zdobywać punkty. Po raz kolejny zdołali zmniejszyć stratę punktową do gości i doprowadzić do remisu 11:11. W połowie seta udany okres z grze zaliczył Grzegorz Kosok, który po raz kolejny pojawił się na parkiecie. Ważne punkty w ataku zdobywał także Jochen Schops. Niemiec sprawiał sporo problemów przeciwnikom również na zagrywce. Gospodarze wtorkowego spotkania nie poddawali się do samego końca (16:17). Grali konsekwentnie i nie dawali Resovii uciec na kilka "oczek", raz po raz doprowadzając do remisu (20:20). Podobnie jak w poprzednich partiach końcówka trzeciego seta była nerwowa (22:23). Pierwszą piłkę meczową zakończył jednak Łukasz Perłowski. Najjaśniejszą postacią Asseco Resovii Rzeszów w całym spotkaniu był Nikola Kovacević.
Remat Zalau - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (24:26, 24:26, 22:25)
Remat Zalau: Dvoranen, Gheorghita, Pascan, Birau, Stoian, De Almeida, Marries (libero)
Asseco Resovia Rzeszów: Kovacević, Achrem, Bartman, Tichacek, Grzyb, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Kosok, Dobrowolski, Schops, Lotman
Zgadza się tutaj nie ma nawet żadnej wątpliwości, gdyby nie Grozer to mistrzostwo kolejne z rzędu nadal miała by Skra.