Oba zespoły ostatni raz spotkały się w Łodzi w marcu ubiegłego roku. Wtedy w arcyważnym meczu decydującym o awansie do wielkiego finału Ligi Mistrzów PGE Skra Bełchatów odprawiła rywala w niespełna półtorej godziny. Wtorkowy mecz będzie jednak zupełnie innym spotkaniem, zwłaszcza dla polskiej ekipy. Z wyjściowego składu wicemistrza Polski, który wtedy pewnie ograł Arkas, w Izmirze zagrać będzie mogło tylko trzech zawodników: Daniel Pliński, Mariusz Wlazły i Paweł Zatorski. W zespole z Turcji aż tylu zmian w ostatnich miesiącach nie było. Jedynie na środku jednego Kanadyjczyka, Justina Duffa, zastąpił jego rodak Adam Simac. Nad całością czuwa niezmiennie Glenn Hoag, który po doprowadzeniu w ubiegłym sezonie Arkasu do Final Four i kilku znakomitych meczach prowadzonej przez niego reprezentacji spod znaku "klonowego liścia", ma prawo liczyć, że i w tym sezonie jego myśl taktyczna może się sprawdzić.
Turecki zespół w rodzimych rozgrywkach radzi sobie znakomicie. Wygrał wszystkie 12 spotkań i jest zdecydowanym liderem. W Champions League nie jest już jednak tak różowo. Arkas zajął dopiero drugie miejsce w najsłabszej grupie turnieju (nie było w niej ani jednej ekipy z trzech najsilniejszych lig Europy: włoskiej, rosyjskiej i polskiej). Jedenaście punktów wywalczonych w spotkaniach z Bułgarami, Belgami i Hiszpanami to dla czwartej drużyny ubiegłorocznej Ligi Mistrzów wynik znacznie poniżej oczekiwań.
Skra w optymalnej dyspozycji z Arkasem poważnych problemów mieć nie powinna. Tyle, że w chwili obecnej bełchatowianie są w poważnym dołku. Targany od początku sezonu kontuzjami i wymuszonymi zmianami kadrowymi wicemistrz Polski na rodzimym podwórku przegrywa ostatnio mecz za meczem. W Izmirze z powodu urazu nie wystąpi na pewno Michał Winiarski, a do pełnej dyspozycji wciąż wraca Aleksandar Atanasijević. W tej sytuacji największym atutem drużyny Jacka Nawrockiego będzie przede wszystkim... pucharowe doświadczenie i pozycja wypracowana na arenie międzynarodowej w minionych latach. Skra w Lidze Mistrzów to zupełnie inna drużyna niż ta oglądana w tym sezonie na polskich parkietach. W fazie grupowej Champions League zdobyła komplet punktów i trudno było w którymkolwiek ze spotkań dopatrzeć się oznak słabości zespołu.
- Na pewno pojedziemy do Izmiru zdeterminowani i w pełni sił witalnych, dlatego mamy nadzieję, że uda nam się wygrać ten mecz - przekonuje kapitan bełchatowian Mariusz Wlazły. Jaką Skrę zobaczymy we wtorkowy wieczór? Tego nie wiedzą chyba nawet najstarsi górale...
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Arkas Izmir - PGE Skra Bełchatów / wtorek, 15.01.2013 r. godz. 18:00