- Pierwotnie spotkanie miało odbyć się w sobotę, ale na prośbę klubu z Jaworzna dojdzie do niego dzień wcześniej - wyjaśnia Wojciech Stępień, trener Czarnych. Ze względów ekonomicznych, ekipa z Radomia wyjedzie na Śląsk w dniu meczu. Do takiej sytuacji dojdzie pierwszy raz w tym sezonie. - Oczywiście drużynie nie daje to komfortu. Można nawet powiedzieć, że niesie za sobą pewne ryzyko, ale zrozumienie tematu przez sztab szkoleniowy i siatkarzy zarząd przyjął z zadowoleniem - mówi prezes, Janusz Stańczuk.
W hali Energetyka zabraknie Kamila Gutkowskiego. Początkowo wydawało się, iż kontuzja przyjmującego, jakiej nabawił się w starciu z Pekpolem Ostrołęka, nie będzie zbyt groźna. Okazuje się jednak, że najwcześniej na parkiecie zobaczymy go dopiero pod koniec lutego.
Szkoleniowiec RCS-u ma więc ograniczone pole manewru na pozycji przyjmującego, ale do jego dyspozycji pozostają: Jakub Wachnik, Marcin Kocik i Jakub Radomski. W meczowej kadrze, obok Pawła Filipowicza, powinien znaleźć się również drugi libero, Rafał Pszenny.
Radomianie są zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Zajmują drugie miejsce w tabeli z dorobkiem dwudziestu sześciu punktów. Z kolei podopieczni Sławomira Gerymskiego są "czerwoną latarnią" zaplecza ekstraklasy - w dotychczasowych trzynastu spotkaniach zdobyli zaledwie 5 "oczek". Borykają się również z problemami zdrowotnymi. Maciej Jankowski, jeden z podstawowych graczy drużyny z Jaworzna, w miniony weekend doznał potwornej kontuzji. - Po skończonym ataku stanął na nogę jednego z zawodników Campera Wyszków, doznając otwartego złamania kości piszczelowej - opisuje zaistniałą sytuację Robert Prygiel, drugi trener Czarnych.
Będzie to już trzeci pojedynek obu zespołów. Do tej pory - w Pucharze Polski i w lidze - RCS nie dał żadnych szans Energetykowi. Inny rezultat będzie więc w piątek (początek zawodów o godz. 17) prawdziwą sensacją.