Joanna Wołosz nie tylko w ostatnim pojedynku pucharowym z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna, ale również we wcześniejszych meczach, nie prezentuje najwyższej formy. Zawodniczka BKS-u Aluprof momentami nie ma pomysłu na rozegranie. W starciu z Mineralnymi było to szczególnie widoczne w decydujących momentach pierwszego seta. Trener Wiesław Popik po spotkaniu miał pretensje do swojej podopiecznej.
- Joanna Wołosz grała nie tylko w tym meczu słabo. Ona ostatnio w ogóle gra słabo na wysokich piłkach. Jak ona tak dalej będzie prezentować się słabo, to i cały zespół również. Niestety, zwłaszcza w tych trudnych piłkach, bo od niej wymaga się tego, że jeżeli nie przyjmiemy, to ona ma się skupić na dokładności. Ona natomiast chce z tego jeszcze rozgrywać. W pierwszym secie były trzy takie piłki, gdzie miała wystawić po prostu w miarę dokładnie. Tymczasem Asia próbowała to jeszcze rozegrać. Mam nadzieję, że następne piłki będzie już rozgrywać lepiej - zaznaczył szkoleniowiec.
Zdaniem Popika, reprezentantkę Polski nie tłumaczy zmęczenie pojedynkami, które BKS Aluprof rozgrywał niemal co trzy dni. - Nawet na zmęczeniu nie można robić takich błędów. Nikt nie wymaga fajerwerków, żeby rozgrywała jakieś cuda. Po dobrym przyjęciu ona potrafi rozegrać, natomiast przy złym ma się skupić na dokładności - stwierdził Popik.
Trener bielszczanek żałował przegranego pierwszego seta rewanżowego pojedynku w pucharze CEV z Muszynianką. Ta partia ustawiła mecz. Jeszcze pod koniec spotkania BKS prowadził w niej 20:16, ale roztrwonił przewagę. - Nie potrafiliśmy przyjąć, nie potrafiliśmy zaatakować, i to jest na pewno niepokojące. Przewaga nasza w pierwszym secie była spora i trzeba było dowieźć ją do końca - denerwował się opiekun bielskich siatkarek.