Działacze klubów pierwszoligowych chcą rozmawiać z władzami Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej oraz PlusLigi na temat możliwości rozwoju rozgrywek zaplecza PlusLigi oraz pomocy klubom, które w tych rozgrywkach biorą udział. - My, jako pierwszoligowcy, potencjalnym sponsorom nie możemy nic zaoferować. Teraz cieszymy się z każdej migawki w TVP Katowice, ale naszych darczyńców to raczej nie zadowala. Gdyby każdy I-ligowiec miał zagwarantowane w sezonie kilka meczów w telewizji, wówczas rozmowy z potencjalnymi sponsorami byłyby łatwiejsze. A tak trzeba się zdać na swoją operatywność i zabiegać o środki, by zespół odpowiednio funkcjonował - mówi wiceprezes Banimeksu Będzin, Jacek Sitarek.
Sitarek nie ukrywa, że dla większości klubów z niższych klas rozgrywek, kryteria decydujące o grze w rozgrywkach PlusLigi są trudne do zrealizowania, co w znacznym stopniu ogranicza ambicje wielu klubów. - Pod względem sportowym wcale nie jest tak źle, bo na pewno poziom jest więcej niż zadowalający. W poprzednim sezonie nasi siatkarze odnieśli historyczny sukces, zajmując trzecie miejsce w lidze, ale o złożeniu aplikacji można było pomarzyć. Oczywiście, że walczymy o jak najwyższe miejsce, ale o aplikacji nie myślimy, bo aż tak mocni przede wszystkim organizacyjnie oraz finansowo nie jesteśmy - przekonuje wiceprezes Banimeksu Będzin, Jacek Sitarek.
Źródło: Przegląd Sportowy