O wyniku w poniedziałkowym spotkaniu zadecydował tie-break, którego zwycięsko zakończyła Asseco Resovia Rzeszów. Co było przyczyną roztrwonienia przewagi w piątym secie (Skra prowadziła już 7:4) i w konsekwencji przegrania drugiego meczu w Rzeszowie?
- Zadecydowały szczegóły siatkarskie. Nie zamykaliśmy odpowiednich kierunków niektórym zawodnikom, chociaż wiedzieliśmy gdzie oni atakują. Kolejny szczegół to przyjęcie piłki, która podskoczyła na siatce w aut, ale też pamiętajmy o dobrej grze przeciwnika. Był to mecz walki, mimo przewag obydwu drużyn. Szczęście, które okrakiem siedziało na siatce przeszło na stronę rzeszowian. Jestem pełen uznania dla moich zawodników, za wolę walki, którą dzisiaj pokazali - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl trener PGE Skry Bełchatów, Jacek Nawrocki.
Ogromne emocje w światku siatkarskim wzbudza fakt gry na przyjęciu. W przeciągu całego sezonu, ta opcja nie zawsze się sprawdzała, a po za tym kapitan PGE Skry otwarcie przyznał, że zdecydowanie woli grać jako atakujący. Czy szkoleniowiec wicemistrzów Polski uważa, że zmiana pozycji Wlazłego pomaga jego drużynie?
- Opcję z Mariuszem Wlazłym na ataku rozważamy zawsze. Jest to wariant, który przygotowaliśmy na ten mecz, ale nie doszliśmy do tego momentu, w którym mogło to nam pomóc, z racji tego, że Mariusz jest potrzebny ze swoim atakiem na przyjęciu. Myślę, że Aleksandar Atanasijević grał dobre spotkanie i takiej potrzeby nie było. Uważam, że gra Mariuszem na przyjęciu jest koniecznością, bo chcemy wykorzystać wszystko to, co mamy najmocniejszego w tej drużynie - stwierdził trener bełchatowian.
Popsuł nam Wlazłego - boję się, że w takiej formie Anastasi nie będzie miał miejs Czytaj całość