Jastrzębie okaleczone scyzorykiem - relacja z meczu Effector Kielce - Jastrzębski Węgiel

O ile Jastrzębski Węgiel w niedzielę zawiódł, o tyle już w poniedziałkowy wieczór został upokorzony przez Effectora Kielce. Podopieczni Lorenzo Bernardiego o awans do półfinału powalczą w 5. meczu!

Po niedzielnym zwycięstwie kielczanie przystąpili do meczu nr 4 w półfinałowej rywalizacji ze zwiększona motywacją i to było widoczne od pierwszych akcji. Tym razem nie Armando Danger, a Nikołaj Penczew był pierwszoplanową postacią. To dzięki znakomitej dyspozycji bułgarskiego przyjmującego Effector na początku meczu objął prowadzenie 6:2. Jastrzębianie, dla których to spotkanie było bardzo ważne w kontekście odpoczynku przed półfinałową rywalizacja szybko jednak się przebudzili. Dzięki znakomitej dyspozycji duetu Michał Łasko-Michał Kubiak przyjezdnym szybko udało się zniwelować dystans i doprowadzić do remisu 9:9. Ta sytuacja nie podłamała jednak gospodarzy, którzy chwilę później ponownie odskoczyli rywalom. Moment dobrej gry Grzegorza Kokocińskiego, kilka nieudanych akcji zespołu gości i skuteczne zbicia Armando Dangera pozwoliły miejscowym ponownie odskoczyć na bezpieczny dystans (14:9), jednak tym momencie ponownie jednak nastąpił zryw jastrzębian i w efekcie na druga przerwę techniczna zespoły zeszły przy prowadzeniu miejscowych zaledwie 16:15. Po powrocie na parkiet kolejne dwa oczka po atakach Nikołaja Penczewa i Armando Dangera zdobyli miejscowi, jednak przyjezdni zdołali doprowadzić do remisu 19:19. Końcówka należała jednak do podopiecznych Dariusz Daszkiewicz, którzy mając w swoich szeregach niesamowicie skutecznego Armando Dangere rozstrzygnęli inauguracyjną odsłonę na swoja korzyść.

Armando Danger był bohaterem swojego zespołu nie tylko w pierwszej partii czwartego meczu, ale również dzień wcześniej
Armando Danger był bohaterem swojego zespołu nie tylko w pierwszej partii czwartego meczu, ale również dzień wcześniej

Po zwycięstwie w pierwszej partii, również i drugą odsłonę gospodarze rozpoczęli po swojej myśli. Kilka skutecznych bloków na Michale Łasko sprawiło, że miejscowi na pierwszą przerwę techniczną zeszli prowadząc aż 8:3. Bardzo dobrze na początku drugiej odsłony spisywali się w ataku Robert Milczarek i Miłosz Zniszczoł co zdecydowanie pokrzyżowało szyki przyjezdnym, najwyraźniej nastawionym na blokowanie Armando Dangera i Nikołaja Penczewa, którzy zarówno w niedzielny jak i poniedziałkowy wieczór odgrywali pierwszoplanowe role w ekipie Dariusza Daszkiewicza. Niewiele w grze przyjezdnych zmieniła również pierwsza przerwa techniczna, po której nadal inicjatywę posiadali miejscowi. Nie pomogło wejście na parkiet Matteo Martino i Łukasza Polańskiego, których Lorenzo Bernardi desygnował do gry w drugiej odsłonie. Przyjezdni bowiem w najmniejszym stopniu nie przypominali zespołu, który dzień wcześniej poległ po heroicznej walce, w drugiej odsłonie wręcz  demolując swoich przeciwników. Wobec braku jakichkolwiek argumentów w ataku goście okazali się bezradni i ponownie przegrali seta, tym razem po ataku Grzegorza Kokocińskiego 25:21.

Uskrzydleni kielczanie, którzy w pierwszych dwóch odsłonach zaskoczyli chyba nawet swoich najwierniejszych kibiców, tym razem również rozpoczęli bardzo dobrze, choć ich przewaga na pierwszej przerwie technicznej wyniosła zaledwie jeden punkt. Co prawda w ataku dwoił się i troił Michał Kubiak, jednak to nie wystarczyło na dobrze dysponowanych kielczan, wśród których prym wiedli tradycyjnie Miłosz Zniszczoł i Armando Danger. Co prawda po atakach Roba Bontje i bloku na Nikołaju Penczewie wynik na tablicy świetlnej wynosił zaledwie 12:11, jednak na przerwę techniczną podopieczni Dariusza Daszkiewicza zeszli mając w zapasie trzy oczka. Po powrocie na parkiet obu ekip niewiele się zmieniło. Losy meczu starał zmienić się Mateusz Malinowski, jednak wobec braku wsparcia ze strony swoich kolegów był bezradny. Jastrzębianie, którzy w Kielcach mieli przypieczętować awans do półfinału, najwyraźniej postanowili realizację zadania przełożyć do piątego meczu, który rozegrają na własnej hali.

Michał Kozłowski poprowadził swój zespół do zwycięstwa w czwartym meczu ćwierćfinałowym
Michał Kozłowski poprowadził swój zespół do zwycięstwa w czwartym meczu ćwierćfinałowym

Effector Kielce - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:22, 25:21, 25:18)

Effector: Zniszczoł, Milczarek, Kokociński, Danger, Penchev, Kozłowski, Sufa (libero)

Jastrzębski: Łasko, Gierczyński, Tischer, Kubiak, Holmes, Bontje, Wojtaszek (libero) oraz Polański, Martino

MVP: Michał Kozłowski (Effector)

Stan rywalizacji ( do trzech wygranych): 2:2

Komentarze (27)
avatar
Szwej4
26.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zaznaczam że styl prowadzenia zespołu przez Pana Bernardiego jest niewłaściwy , o rozgrywającym nie wspomnę bo Tischer to nie jest zawodnik grający ani efektownie ani efektywnie , do tego potrz Czytaj całość
avatar
Antoni Kaczor
26.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Więcej takich meczy to ciekawsza plus liga , wyższy poziom i rywalizacja na parkiecie...a to zaowocuje wyższą pozycją drużyny narodowej i niech tak się stanie dla dobra KIBICÓW ...!!! 
avatar
rafI_krn
26.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to plus liga ustala kto ma wygrac ustawka..kazdy ladował gruba kase u buka juz na 3 mecz na Kielce o 4 nie wspomne 
avatar
Moderator
25.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Ale po co przytaczasz takie bezsensowne argumenty? Przecież to oczywiste, że REZERWOWI ZAKSY na własnym parkiecie spokojnie ograliby Kielce gdyby chcieli. Jeżeli nie oni to na pewno skład, któr Czytaj całość
avatar
nazaro
25.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i buta oraz obraźliwe pomawianie ZAKSY o odpuszczenie meczu z Kielcami zostalo pomszczone!! Bo jesli przegranie 3-2 bylo odpuszczeniem, to jak nazwac to co sie stalo w Kielcach?? Jezeli wczo Czytaj całość