Markowa zagrywka: Bełchatowska wiara

W rywalizacji Resovii ze Skrą nastąpił nieoczekiwany zwrot. Mistrzowie byli blisko szczytu, lecz wiara Skry w sukces tę górę przeniosła. Teraz obie ekipy na półfinałowe wzniesienie mają po równo.

Marek Knopik
Marek Knopik

Jeszcze przed rozpoczęciem ćwierćfinałowej rywalizacji pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a PGE Skrą Bełchatów, okrzyknięto ten bój przedwczesnym finałem. Na wyrost? Wcale nie. Obie ekipy dostarczają nam ogromnych emocji, a to jeszcze nie koniec. Najlepsze przed nami.

Faworytem do awansu do najlepszej czwórki była drużyna Andrzeja Kowala. Rywale z Bełchatowa sporo przegrali w obecnych rozgrywkach PlusLigi, a i zdrowotnie lepiej sytuacja miała się w zespole Resovii. Na potwierdzenie, rzeszowianie dwa razy pokonali podopiecznych Jacka Nawrockiego u siebie i większość siatkarskich kibiców w Polsce oczekiwała "ścięcia" bełchatowian w ich własnej hali.

Nic takiego jednak nie nastąpiło, bo przecież wiara góry przenosi, a tej siatkarzom spod znaku pszczoły nigdy nie zabrakło. Kolejne dwa bardzo dobre widowiska, celowo nie używam słowa "fantastyczne", bo na coś ekstra liczę w meczu numer 5, padły łupem gospodarzy, czyli aktualnych wicemistrzów Polski.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

W całej rywalizacji jest więc remis 2:2 i o wszystkim rozstrzygnie decydujące starcie w Rzeszowie. Nie będzie to jednak mecz wyłącznie o półfinał mistrzostw Polski, ale również o zachowanie twarzy. Przegrany tego pojedynku odpadnie z rywalizacji o ostatnie trofeum możliwe do zdobycia. Oba kluby nie zdołały bowiem awansować do Final Four Ligi Mistrzów, zaś w Pucharze Polski najlepsza okazała się ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Dla przegranego pozostanie więc walka o miejsca 5-8 PlusLigi, co szczytem przedsezonowych marzeń jednych i drugich raczej nie było. Największe napięcie będzie panowało z pewnością na ławce trenerskiej, bo całkiem możliwe, że szkoleniowiec pokonanych będzie musiał po zakończeniu rozgrywek zmienić otoczenie. Wszak z takimi ekipami sezon bez sukcesu jest sezonem straconym, więc pewnie przyjdzie czas na zmiany.

Nie warto się jednak martwić na zapas, bo jeszcze nie wiadomo, kto będzie w opałach i czy w ogóle będzie? Przecież działacze znad Wisły "bywają" wspaniałomyślni i miłosierni. Póki co, obie drużyny mają równe szanse. Zespół Resovii rozegra ostatni mecz ćwierćfinałowy na własnym parkiecie, zaś bełchatowianie będą mocno podbudowani odwróceniem losów rywalizacji. Dwie znakomite drużyny, fantastyczni kibice i sędziowie. Oby ci ostatni nie zepsuli widowiska, co w Rzeszowie się już tym panom zdarzało. Niech wygra lepszy.

Marek Knopik

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×