- Obciążenie serwerów było bardzo duże, chętnych na bilety nie brakowało - powiedział Jarosław Gutowski, dyrektor organizacyjny Asseco Resovii Rzeszów serwisowi rzeszow.sport.pl. Rezerwacja biletów trwała zaledwie siedem minut. W tym czasie kibice zajęli około 1,2 tys. miejsc w hali Podpromie.
Tak ogromne zainteresowanie meczem nie dziwi, bowiem dla jednej z ekip starcie w Rzeszowie oznaczać będzie praktycznie koniec sezonu. Zarówno rzeszowianie jak i bełchatowianie przed rozgrywkami typowani byli do walki o medale i nieobecność w czołowej czwórce rozgrywek oznaczać będzie dla nich klęskę. - Musimy zagrać całym zespołem, bo tylko tak można walczyć przeciwko Skrze. Nie może już być takiej sytuacji, że ktoś gra słabiej - zapowiada Olieg Achrem na łamach serwisu nowiny24.pl. Daniel Pliński przyznaje jednak, że jego zespół myśli wyłącznie o zwycięstwie, a liczna publiczność zgromadzona w hali Podpromie może być atutem ... jego zespołu. - W tym rzeszowskim piekiełku gra nam się nieźle, powalczymy o zwycięstwo – przyznaje środkowy z Bełchatowa.
Tymczasem gospodarze przed najważniejszym z dotychczas rozegranych meczów w sezonie mają spory kłopot. W hali na Podpromiu od wtorku do soboty odbywają się mistrzostwa Europy w łucznictwie, dlatego podopieczni Andrzej Kowal w najbliższych dniach na treningi zmuszeni będą jeździć do Krosna i na własny obiekt powrócą dopiero w sobotę. - Nie można mieć do nikogo żadnych pretensji. Takie imprezy jak mistrzostwa Europy planuje się przecież dużo wcześniej - mówi Bartosz Górski, wiceprezes Asseco Resovii.
Źródło: rzeszow.sport.pl i nowiny24.pl