Krzysztof Wierzbowski: Trzeba ryzykować, żeby dotrzymać kroku Skrze

AZS Politechnika Warszawska nie zdołał wygrać meczu z PGE Skra Bełchatów w Hali Energia. Kapitan stołecznych Krzysztof Wierzbowski, zapowiada walkę, by rozegrać w Warszawie przynajmniej dwa spotkania.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

AZS Politechnika Warszawska przegrała z PGE Skra Bełchatów 2:3 i 1:3 w walce o 5. miejsce. Mecze stały na wysokim poziomie i oba były wyrównane. - Poziom siatkówki w drugim meczu był wyższy. Była naprawdę fajna siatkówka, ta gra nie falowała tak jak wczoraj, raczej było równomiernie, co pokazują poszczególne sety. Może oprócz ostatniego, bo zabrakło sił i Skra była silniejsza. Przede wszystkim Mariusz stanowił tę różnicę - zdobył 39 punktów, a to się zdarza raz na jakiś czas. Tak naprawdę Warszawa grała dzisiaj z samym Mariuszem, który pociągnął swój zespół do zwycięstwa - ocenił Krzysztof Wierzbowski, kapitan AZS PW. - W każdym elemencie byliśmy równi, robiliśmy trochę błędów na zagrywce. Musieliśmy jednak ryzykować, żeby dotrzymać kroku Skrze - dodał.

Mecze w Warszawie zostaną rozegrane już w kwietniu, włodarze klubu chcieli, by rozegrano je na Torwarze, który zmieści większą publiczność niż Arena Ursynów. - No właśnie zobaczymy czy będzie dużo kibiców. To jest taki okres, że wcale nie jesteśmy pewni czy będzie ich aż tak dużo. Mamy nadzieję, że zagramy fajny mecz. W Bełchatowie zagraliśmy trzy dobre spotkania i wszystkie przegraliśmy, a w tym sezonie na Torwarze zagraliśmy fajny mecz i... wygraliśmy. Mam nadzieję, że to będzie ta różnica, która zmieni ten wynik, który jest najważniejszy tak naprawdę - wyraził nadzieję przyjmujący stołecznych.

Choć w ostatnim secie sobotniego meczu drużyna Politechniki sprawiała wrażenie lekko zniechęconych, siatkarze na pewno nie zawieszają broni, bo chcą dobrze zakończyć sezon. - Będziemy się starali powalczyć w Warszawie, żeby chociaż móc rozegrać tam dwa mecze. Na razie sezon jest ok, ale jeszcze troszeczkę przed nami walki i gry - powiedział Wierzbowski.

Klub kibica Politechniki Warszawskiej głośno dopingował swój zespół w obu spotkaniach w Bełchatowie. Dużo mniejsza grupka momentami była głośniej od klubu kibica rywali. - Kibice jeżdżący za swoim zespołem zawsze pomagają, to taki przysłowiowy "siódmy zawodnik". Cieszymy się, że mamy takich kibiców, mamy nadzieję, że będzie ich coraz więcej, bo swoją grą udowadniamy, że jest to fajna zabawa i może warto z nami współpracować - cieszył się kapitan AZS PW.

W Warszawie dominują głównie kluby piłkarskie, spychając siatkówkę na dalszy plan. Od kilku lat AZS Politechnika Warszawska notuje dobre wyniki, co na pewno poprawia sytuację tej dyscypliny. - Na pewno gdzieś o nas się mówi w kuluarach. Wydaje mi się, że gdyby przyszedł jakiś duży sponsor, to zrobiłoby to różnicę, którą robią właśnie pieniądze. Wtedy będzie można powiedzieć, że obok piłki nożnej jest jeszcze siatkówka, bo nie da się tego przeskoczyć. Jeśli nie będzie pieniędzy, to nie będzie zespołu, który będzie mógł walczyć o medale. My niestety w tym roku mieliśmy chyba najmniejszy budżet i to szóste miejsce jest takim dużym zaskoczeniem dla nas. Mamy nadzieję, że to się przełoży na przyszły rok - zakończył z uśmiechem Krzysztof Wierzbowski.
Krzysztof Wierzbowski chciałby jeszcze rozegrać przynajmniej dwa mecze w tym sezonie Krzysztof Wierzbowski chciałby jeszcze rozegrać przynajmniej dwa mecze w tym sezonie
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×