Karol Kłos: W Bełchatowie czuję się jak w domu

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Piąte miejsce i gra w Pucharze Challenge to raczej kiepska nagroda pocieszenia dla siedmiokrotnego mistrza Polski. "Cieszymy się z tego wyniku, choć może nie do końca tak miało być" - mówi Karol Kłos.

Po dwóch zwycięstwach Skry we własnej hali, nikt nie spodziewał się, by Politechnika mogła się jeszcze odrodzić i odwrócić losy całej rywalizacji. Jednak to Inżynierowie fantastycznie rozpoczęli trzecie spotkanie i po wygraniu dwóch partii pewnie zmierzali po wygraną. Dlaczego Skra tak nerwowo podeszła do tej potyczki? - Na pewno nie czuliśmy presji, może za bardzo myśleliśmy o tym, że prowadzimy w rywalizacji 2:0. Politechnika zagrała swoje, a my popełniliśmy bardzo dużo błędów i przez to przegraliśmy dwie pierwsze partie. Bardzo się cieszymy, że nie musimy tutaj zostawać jeszcze przez jedną noc, chociaż ja zostanę mimo to, bo przecież tu jest mój dom. Jednak koledzy mogą wracać, nie trzeba znów wychodzić na boisko, a to spotkanie kosztowało nas naprawdę sporo sił i energii. Kończymy sezon, cieszymy się z tego wyniku, choć może nie do końca tak miało być. Ale teraz zostaje nam się tylko lepiej przygotować do kolejnego - powiedział po spotkaniu środkowy PGE Skry, Karol Kłos.

Pierwszy raz od sezonu 2003/04 bełchatowianie kończą rozgrywki Plus Ligi poza podium. To na pewno nie jest powód do świętowania. - Myślę, że nikt nie jest zadowolony z całego sezonu. Cieszymy się po prostu, bo już mamy wolne i ten trudny dla nas sezon już za nami - ocenił Kłos.

W takim razie kolejny przystanek to reprezentacja? - Nie, nie zaprzątam sobie głowy reprezentacją, bo nie dostałem na razie żadnego powołania - zapewnia młody środkowy. - Teraz myślę o odpoczynku, pobycie w domu, z rodziną - zapewnia.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Trener Andrea Anastasi nie ogłosił jeszcze szerokiej kadry na Ligę Światową, jednak konkurencja, szczególnie ta na środku siatki, jest naprawdę bardzo duża.  - To prawda, z każdym rokiem tych młodych, zdolnych środkowych jest coraz więcej, więc trudno jest się przebić do reprezentacji. Mam nadzieję, że kiedyś dostanę swoje pięć minut i porządnie je wykorzystam. Jednak tak, jak już powiedziałem, na razie o tym nie myślę, jeżeli dostanę powołanie, to będę się bardzo cieszył, bo to zawsze jest ogromne wyróżnienie. Jeżeli nie, nie będę płakał. Przyłożę się do siatkówki plażowej, gdyż bardzo ją lubię, więc będzie czas na trochę dobrej zabawy - dodał z uśmiechem Kłos.

W takim razie, jak widzi swoją przyszłość klubową? - Ze Skrą mam jeszcze dwuletni kontrakt, także nigdzie się nie wybieram. Był nawet taki mały prima aprillisowy żarcik, że przechodzę do Cuneo (śmiech). Chcę jednak zostać w Bełchatowie, ponieważ jest mi tam dobrze i czuję się prawie jak w domu - zapewnia rodowity warszawianin.

Karol Kłos zapewnia, że nie myśli jeszcze o reprezentacji
Karol Kłos zapewnia, że nie myśli jeszcze o reprezentacji
Źródło artykułu: