Od Antigi do ZAKSY czyli alfabet PlusLigi sezonu 2012/2013 - część I

Minione rozgrywki ligowe należały do jednych z najciekawszych w historii męskiej siatkówki w Polsce. Zapraszamy do naszego alfabetycznego podsumowania sezonu.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

A - Antiga Stephane, czyli blask "emeryta"

Francja słynie na całym świecie z najlepszych winnic i znakomitych trunków z nich pochodzących. Okazuje się jednak, że gdy mowa o ojczyźnie Napoleona Bonaparte maksyma "im starszy, tym lepszy" znajduje zastosowanie nie tylko w przypadku szlachetnych alkoholi. Doświadczony francuski siatkarz Stephane Antiga jest tego świetnym przykładem. Dwa sezony temu włodarze PGE Skry Bełchatów nie byli ani trochę zainteresowani pozostawieniem go w klubie. Tymczasem 35-letni wtedy zawodnik nie miał zamiaru przechodzić na emeryturę. Znalazł więc zatrudnienie w Delekcie, gdzie został niekwestionowanym liderem i doprowadził zespół najpierw do pierwszego miejsca w rundzie zasadniczej minionego sezonu, a następnie do półfinału play-off. Tak dobra gra zaowocowała... transferem do Skry, która po siedmiu kolejnych tytułach przez dwa ostatnie lata (właśnie, te w których brakowało w składzie Francuza) o złocie mogła tylko pomarzyć. Czy Antiga odda bełchatowianom blask, który w 2011 roku zabrał ze sobą do Bydgoszczy?

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

B - Bednaruk Jakub i jego trampki

AZS Politechnika Warszawska po bardzo udanym sezonie z Radosławem Panasem u steru i awansie do finału Pucharu Challenge straciła nie tylko trenera, ale i większość podstawowych zawodników. Zadanie przebudowy zespołu powierzono dotychczasowemu asystentowi, wcześniej solidnemu rozgrywającemu Jakubowi Bednaruki. Okazało się, że był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, a początkujący szkoleniowiec, podobnie jak wcześniej jako zawodnik, nie miał problemu z kierowaniem, tym razem z ławki, grą zespołu. Wyniki AZS PW osiągała dużo lepsze niż zakładano, a sezon skończyła na dobrym szóstym miejscu. "Diabeł" na każdym kroku stara się być sobą: wesołym, otwartym, mającym własny styl człowiekiem. A do tego te białe adidasy do garniaka! To nie może być zwyczajny trener...
Jak rozgrywający z rozgrywającym Jak rozgrywający z rozgrywającym
C - Castellani Daniel, czyli znikający punkt

Kibice starszego pokolenia na pewno znają przebój Bajmu o wdzięcznym tytule "Józek, nie daruję Ci tej nocy". Beata Kozidrak wypomina w nim swojemu kochankowi: "pojawiasz się i znikasz, i znikasz, i znikasz". Podobnie sytuacja ma się z byłym już szkoleniowcem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Daniel Castellani markę w Polsce wyrobił sobie jeszcze jako mistrz Polski ze Skrą. Cała Polska pokochała go, gdy z naszą drużyną narodową zdobył mistrzostwo Europy. Po nieudanych mistrzostwach świata PZPS bezceremonialnie się z nim jednak rozstał. Wtedy Argentyńczyk zdawał się być rozżalony tym, że nie dano mu szansy rehabilitacji i pozostawiony na lodzie z lekkim niesmakiem opuszczał Polskę. Teraz sam porzucił zespół, który znajduje się na etapie budowy i marzy o tym, by na stałe zagościć na szczycie. Castellani spalonej ziemi po sobie nie zostawił, ale odchodząc i zabierając ze sobą Felipe Fontelesa stworzył w zespole dwie pokaźne wyrwy, których łatwo zapełnić nie będzie. Kibice ukochanego jeszcze miesiąc temu trenera dzisiaj odsądzają go od czci i wiary, wyrzucając mu zachłanność. Tylko czy dorośli ludzie w życiowym wyścigu z niepewną przyszłością mogą kierować się tylko i wyłącznie sentymentem? Nasza redakcja nie ma wątpliwości, że Castellani zdobędzie jeszcze kiedyś mistrzostwo Polski.

D - Delecta Bydgoszcz, czyli "zasadniczo" bardzo dobry zespół

Prowadzona przez Piotra Makowskiego drużyna przed sezonem, mimo uznania rywali, do głównych faworytów rozgrywek nie należała. Już pierwsze mecze pokazały jednak, że z bydgoszczanami trzeba będzie się liczyć. Delecta nie odpuszczała żadnego meczu ligowego, co zaowocowało pierwszym miejscem po rundzie zasadniczej. Takiego rozwoju sytuacji nie zakładali chyba nawet najwięksi optymiści. Ostatecznie ekipa z Bydgoszczy skończyła sezon tuż za podium, ale w meczach z Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem w fazie pucharowej pokazała kawał dobrej siatkówki. Zabrakło jednak dłuższej ławki i w decydujących momentach maksymalnie eksploatowani liderzy musieli opaść z sił. Trudno zakładać, żeby kolejny sezon był w Bydgoszczy równie udany. W drużynie nie ma już trenera i najlepszego zawodnika, a po pozostałych ustawia się kolejka chętnych. Co po wakacjach zostanie z "zasadniczego" mistrza?

E - Effector Kielce, czyli za pięć dwunasta

Przed sezonem Świętokrzyskie po wycofaniu się Farta ze sponsorowania siatkówki miało zostać bez zespołu w PlusLidze. Część kibiców pogodziła się już ze zniknięciem volleya z Kielc. Kliku ludziom zależało jednak, by klub pozostał na siatkarskiej mapie Polski. Zespół udało się więc stworzyć niemal od podstaw i zgłosić nowy skład tuż przed startem rozgrywek. Efekt był całkiem niezły, bo drużyna, której miało w ogóle nie być w sezonie zasadniczym, wygrała 8 z 18 spotkań i napsuła sporo krwi silniejszym ekipom. Mimo że prognozy nie były najlepsze rozgrywki Effector zakończył na 7. lokacie, co uznać można za sukces. Przy okazji wypromowało się kliku naprawdę dobrych zawodników z Nikołajem Penczewem i Miłoszem Zniszczołem na czele, którzy w przyszłości nie powinni mieć żadnych problemów ze znalezieniem nowych pracodawców.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×