Drużyny z Radomia i Bielska-Białej zajęły dwie najwyższe lokaty po sezonie zasadniczym. Nie miały większych problemów z awansem do finału pierwszej ligi. Sympatycy obu ekip spodziewali się więc wyrównanych i pełnych emocji spotkań. Tak też się dzieje, choć trzeba przyznać, że wtorkowy pojedynek dostarczył takiej dramaturgii i zwrotów akcji, iż spokojnie można by obdzielić nimi kilka meczów.
Kapitalnie w decydującym momencie spisał się Robert Prygiel. Przy stanie 10:13 powędrował na zagrywkę. Ręka mu nie zadrżała, co więcej - serwował tak dobrze, że rywal nie potrafił dokładnie przyjąć i rozegrać poprawnej akcji. Grający drugi trener wykazał się stoickim spokojem, jak na tak doświadczonego zawodnika przystało. - Po tak szczęśliwym dla nas zakończeniu cieszę się, że uczestniczyłem w tym widowisku. To zwycięstwo będzie smakowało poczwórnie - podkreślił po ostatniej akcji.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Przez pierwsze dwa sety wszystko układało się po myśli jego zespołu. W trzeciej partii wydawało się, że spotkanie zakończy się szybkim zwycięstwem gospodarzy. BBTS wykonał jednak jeszcze jeden "zryw", co przyniosło oczekiwany rezultat. Doprowadził do remisu 2:2. - Nie przypominam sobie, abym uczestniczył w tak wariackim meczu. Co tu się w hali działo, przeszło najśmielsze oczekiwania - przyznał Janusz Gałązka, środkowy Czarnych.
Mimo wszystko, radomscy siatkarze mieli do siebie nieco żalu o doprowadzenie do tak nerwowych momentów. - Powinniśmy przypieczętować zwycięstwo i być już w szatni. Z drugiej strony rywal nie przyjechał do Radomia przegrać, walczył o każdą piłkę - zauważył Prygiel.
Teraz rywalizacja przenosi się do Bielska-Białej. Już w sobotę przyjezdni staną przed szansą przypieczętowania zwycięstwa w rozgrywkach pierwszej ligi. Jeśli to spotkanie nie przyniesie rozstrzygnięcia, do kolejnego dojdzie w niedzielę. W razie zwycięstwa BBTS-u, obie ekipy wrócą do Radomia na piąte starcie (29 maja).