Leandro Vissotto: Do finałów jeszcze daleka droga

Atakujący reprezentacji Brazylii, mimo dwóch wyjazdowych zwycięstw nad Polską, nie uważa swojego zespołu za faworyta grupy A Ligi Światowej.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Po pokonaniu w Warszawie i Łodzi biało-czerwonych Canarinhos są dalecy od popadania w hurraoptymizm. Podopieczni Bernardo Rezendego zdają sobie sprawę, że nadal nie prezentują się najlepiej. - Wciąż czeka nas sporo pracy. Wiemy, że mamy co poprawiać. Nasza gra musi być jeszcze lepsza. W meczu z Polską popełniali strasznie dużo błędów - oceniał w niedzielę na gorąco Leandro Vissotto.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

30-letni siatkarz nie jest raczej fanem dłuższego odpoczynku drużyn po drugiej partii, co w Lidze Światowej zdarza się dość często. - Naszym problemem mogła być dziesięciominutowa przerwa po drugim secie. Wiem, że ze względu na telewizję w Polsce pojawia się właśnie taka długa przerwa. Zdążyliśmy w tym czasie trochę zmarznąć i potrzebowaliśmy czasu, żeby wrócić do dobrej gry. Najważniejsze jednak, że ostatecznie udało nam się wygrać. W tie-breaka włożyliśmy więcej serca, przycisnęliśmy i dzięki temu potrafiliśmy zakończyć mecz po naszej myśli - analizował przebieg spotkania wicemistrz olimpijski z Londynu.

Po dwukrotnym pokonaniu (w dodatku na wyjeździe) obrońców tytułu Brazylijczycy są w komfortowej sytuacji i mają duże szanse na awans do turnieju finałowego. Siatkarze z Ameryki Południowej twierdzą jednak, że o przepustkę do argentyńskiego Mar del Plata nie będzie łatwo. - Za nami dopiero dwa mecze. Czeka nas jeszcze sporo gry. Wiemy na co stać Polaków i zdajemy sobie sprawę, że nie są jeszcze w swojej optymalnej formie i wciąż będą szli do przodu. Dotychczasowe spotkania są niczym w stosunku do długiej i dalekiej drogi do turnieju finałowego - przyznał Vissotto. A jak w oczach reprezentacyjnego atakującego wypadło porównanie dwóch polskich obiektów, w których w miniony weekend jego drużyna rywalizowała z podopiecznymi Andrei Anastasiego? - Wolę grać tutaj. W Łodzi jestem już po raz trzeci. Wcześniej byłem w tym mieście również z reprezentacją Brazylii, ale też z Trentino w finale Ligi Mistrzów. Publiczność jest tu zawsze wspaniała. Za każdym razem na trybunach jest niesamowita atmosfera - wyjaśniał w mix-zone [strefie mieszanej - przyp. red.] zawodnik tuż po niedzielnym spotkaniu. - Stadion narodowy jest znakomity. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się rozegrać tam mecz - dodał w odpowiedzi na pytanie, jak podoba mu się pomysł rozegrania spotkania siatkarskiego na największym obiekcie piłkarskim w kraju.
Vissotto lubi grać w łódzkiej Atlas Arenie Vissotto lubi grać w łódzkiej Atlas Arenie
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×