Biało-czerwoni nie najlepiej weszli w niedzielne spotkanie z Brazylią. Pierwsze dwa sety padły łupem Canarinhos. Kiedy wydawało się, że mecz może się bardzo szybko skończyć, w partii numer trzy Polacy wrócili do gry i byli w stanie doprowadzić nawet do tie-breaka. Sił na zwycięstwo w całym meczu niestety już nie wystarczyło. - Nie możemy zaczynać grać od stanu 0:2. Przede wszystkim zabrakło naszej dobrej postawy od początku spotkania. Chwała chłopakom za to co zrobili później. Brawa należą się zwłaszcza Michałowi Winiarskiemu, który wyciągnął zespół z negatywnego wyniku. W przyszłości musimy być skoncentrowani od początku spotkania i grać zdecydowanie lepiej - próbował wyjaśniać przyczyny porażki Bartosz Kurek. - Pracować wciąż musimy nad wszystkim. Nie jesteśmy zbyt pewni w pierwszym ataku. Brazylijczycy są w tym elemencie bardziej skuteczni niż my. To tylko pokazuje jak długa droga przed nami. Nie ma jednak co załamywać rąk, tylko trzeba brać się ostro do pracy - dodał zawodnik.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Jedna z najjaśniejszych postaci piątkowego meczu na Torwarze w łódzkiej Atlas Arenie zagrała już znacznie gorzej. Po słabszym początku niespełna 25-letni zawodnik sporą część spotkania przestał w kwadracie dla rezerwowych.
- Usiądę w poniedziałek, obejrzę na spokojnie całe spotkanie z naszej kamery technicznej i postaram się "wyciągnąć" wszystkie błędy. W pierwszym secie, mimo że moje statystyki nie były jakieś wybitne, byliśmy blisko zwycięstwa i oddałbym każdy mój skończony atak za prowadzenie 1:0. Tak się niestety nie stało. Gram przede wszystkim dla drużyny, a nie dla własnych osiągnięć. Tym razem wszedł za mnie Michał Winiarski i zrobił fantastyczną robotę, z czego bardzo się cieszę. To pokazuje, że mamy silną drużynę i wartościowych zmienników, choć akurat o Michale ciężko mówić, że jest zawodnikiem rezerwowym. Dysponujemy wyrównanym składem, każdy może wejść na boisko i pomóc drużynie - podkreślał tuż po meczu nowy zawodnik Lube Banca Macerata.
Po dwóch porażkach z Brazylią zmalały szanse Polaków na awans do turnieju finałowego w Argentynie. Obrońcy tytułu muszą zacząć wygrywać, jeśli chcą być w gronie najlepszych zespołów Ligi Światowej 2013. Łatwo jednak nie będzie, gdyż w grupie A znajdują się sami silni rywale. - Punktów trzeba szukać wszędzie. Niestety w ten weekend nie udało nam się wygrać żadnego meczu, ale fajny jest nawet ten jeden punkcik, bo przy stanie 0:2 nie wyglądało to najlepiej - zaznaczył Kurek.
Mecze z Brazylią Polacy rozgrywali w dwóch różnych obiektach. Atlas Arena to hala o zupełnie innych parametrach niż stołeczny Torwar. Dla Kurka samo miejsce rozgrywania meczów nie ma jednak aż tak dużego znaczenia. Zawodnik zwrócił jednak uwagę na problem związany z koniecznością podróżowania w warunkach dalekich od idealnych. - Atmosfera obu spotkań była naprawdę fajna. Nie chcę tu nic porównywać. Odczucia zawsze są w tym zakresie bardzo indywidualne. Dla mnie problemem jest raczej logistyka związana z przemieszczaniem się między miastami, zwłaszcza że mamy w Polsce tak fantastyczną sieć dróg - stwierdził z lekką nutą ironii w głosie reprezentacyjny przyjmujący.
Na koniec były zawodnik PGE Skry Bełchatów pokusił się też o kilka słów specjalnie dla ekipy rywali. - Mały apel do drużyny brazylijskiej: jeżeli ktoś nie rozumie jak działa system challenge, niech się nie denerwuje, że drugi zespół wykorzystuje swoje prawa - skwitował zachowanie Canarinhos, którzy chyba nie do końca oswoili się jeszcze z technologiczną nowinką wprowadzoną w tym sezonie do rozgrywek World League.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)