Reprezentacja Szwajcarii ,która zajmuje dopiero 109 miejsce w rankingu FIVB jako pierwsza miała okazję sprawdzić dyspozycję polskich siatkarek na kilka tygodni przed inauguracją cyklu Grand Prix. Wydawało się, że mecz w Koszalinie będzie dla biało-czerwonych stanowić nieco mocniejszy trening, jednak jak się okazało, przepaść dzieląca obie ekipy w rankingu Światowej Federacji Siatkówki momentami nie była zbyt widoczna.
Pierwszą partię podopieczne Piotra Makowskiego zaskakująco słabo. W ataku błyszczała co prawda Katarzyna Skowrońska-Dolata, jednak pozostałe zawodniczki prezentowały się poniżej oczekiwań i w efekcie na pierwszą przerwę techniczną nasz zespół zszedł z zaledwie dwupunktową przewagą. Chwilę później skuteczną zagrywką popisała się Monika Martałek i dystans wzrósł do trzech oczek (9:6). Jak się później okazało, był to najlepszy moment gry naszych zawodniczek w pierwszym secie. Przyjezdne szybko bowiem odrobiły straty, a po udanej zagrywce Patricii Schaus objęły prowadzenie 10:9. Podrażnione miejscowe co prawda poderwały się jeszcze do walki, przejmując inicjatywę, jednak różnica dzieląca oba zespoły już do końca seta jeszcze tylko trzykrotnie wynosiła dwa oczka. W końcówce blisko rozstrzygnięcia seta na swoją korzyść były Helwetki, które po dwóch kolejnych błędach w przyjęciu Kingi Kasprzak prowadziły 23:21, jednak w decydującym momencie poprawnie zafunkcjonował polski blok. Trzykrotnie w ataku zatrzymana została Ines Granworka, punkt dołożyła Karolina Różycka i biało-czerwone mogły odetchnąć, set zakończył się bowiem zwycięstwem naszych siatkarek 25:23.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Problemy w pierwszej odsłonie meczu najwyraźniej zmobilizowały Polki, które w drugim secie szybko przejęły inicjatywę. Przyjezdne prowadziły tylko po ataku Laury Unternahrer (2:1), jednak w kolejnych akcjach seria skutecznych zagrań pozwoliła biało-czerwonym odskoczyć na bezpieczny dystans. Po ataku Moniki Martałek z piłki przechodzącej różnica pomiędzy zespołami wynosiła już 6 punktów (9:3). Od tego momentu gra nieco się wyrównała. Kiedy na tablicy świetlnej zabłysnął rezultat 14:8, selekcjoner Piotr Makowski w miejsce Kingi Kasprzak desygnował do gry Aleksandrę Wójcik. Młodej przyjmującej najwyraźniej jednak udzieliły się emocje związane z debiutem w dorosłym zespole, bowiem w kolejnych akcjach popełniła ona serię błędów, które pozwoliły Szwajcarkom zmniejszyć straty (15:14). Dobrą passę przeciwniczek przerwała dopiero Karolina Różycka skutecznym atakiem z prawego skrzydła doprowadzając w ten sposób do drugiej przerwy technicznej. Po niej na parkiecie pojawiły się Joanna Kaczor i Joanna Wołosz. Obecność tych zawodniczek nieco uspokoiła grę naszej ekipy. W efekcie Polki powiększyły dystans i po ataku z lewego skrzydła Aleksandry Wójcik mogły ponownie cieszyć się z wygranej partii.
W trzeciej partii selekcjoner reprezentacji Polski desygnował do gry po raz pierwszy Katarzynę Konieczną i Zuzannę Efimienko. Obie zawodniczki nie miały jednak zbyt wielu okazji do wykazania się, bowiem w ataku w dalszym ciągu znakomicie spisywały się Katarzyna Skowrońska-Dolata i Karolina Rózycka, intensywnie eksploatowane przez Milenę Radecką. W efekcie biało-czerwone odskoczyły przeciwniczkom na 8 punktów (13:5). Wysokie prowadzenie nieco uspokoiło Polki, które w kolejnych akcjach popełniły serię błędów, zmuszając swojego szkoleniowca do wzięcia przerwy (14:9). Po krótkiej naradzie ze sztabem szkoleniowym zawodniczki odzyskały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W końcówce seta po raz kolejny w tej partii serią skutecznych zagrywek popisała się Karolina Różycka, która punktową zagrywką przypieczętowała sukces biało-czerwonych.
Obaj szkoleniowcy jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku umówili się na rozegranie czterech partii w związku z czym kibice mieli okazję nieco dłużej emocjonować się siatkarskim widowiskiem. Towarzyski charakter seta najwyraźniej wprowadził w szeregi Polek nieco rozluźnienia, bowiem przez dłuższy czas gra toczyła się punkt za punkt. Biało-czerwone poderwały się dopiero po dwóch skutecznych akcjach Joanny Kaczor i udanym ataku Karoliny Kosek co pozwoliło naszemu zespołowi wyjść na prowadzenie (8:6). Dekoncentracja w szeregach gospodyń nie umknęła selekcjonerowi, który podczas pierwszej przerwy technicznej apelował o pełne skupienie. Uwagi szkoleniowca najwyraźniej nie do końca poskutkowały, bowiem to Szwajcarki przejęły inicjatywę. Po skutecznym bloku na Katarzynie Koniecznej przyjezdne prowadziły nawet 20:17. Chwilę później zagrywki tej zawodniczki pozwoliły jednak naszemu zespołowi odrobić straty i po ataku Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty odzyskać prowadzenie, którego nasz zespół nie oddał już do końca meczu. Całe spotkanie skutecznym atakiem z piłki przechodzącej zakończyła Joanna Kaczor.
Polska - Szwajcaria 3:0 (25:23, 25:18, 25:16)
4 set - 25:22
Polska: Kasprzak, Radecka, Skowrońska-Dolata, Różycka, Kąkolewska, Martałek, Maj (libero) oraz Wójcik, Wołosz, Kaczor, Konieczna, Efimienko
Szwajcaria: Marbach, Schauss, Stocker, Wigger, Unternahrer, Granvorka, Jenny (libero), Steinemann, Sirucek, Bannwart, Halter
MVP: Paulina Maj (Polska)
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Luźny sparing ze słabym rywalem, miały je zniszczyć 4 razy po 25-5 ? I co by to zmieniło ?