Michał Biegun: Czy mógłby pan zdradzić polskim kibicom co obecnie porabia, czy może szykuje powrót na trenerską ławkę?
Raul Lozano: Obecnie czekam na sądowe rozstrzygnięcia mojej sprawy przeciwko Niemieckiej Federacji Siatkarskiej. Z uwagi na ten proces nie mogę podpisać żadnego kontraktu i pracować jako trener. Wyrok zostanie ogłoszony niebawem i wkrótce będę mógł wrócić do mojej pasji, jaką jest siatkówka. Posiadam wiele wspaniałych wspomnień z czterech lat pracy w Polsce, które będą ze mną do końca życia. Mam również w waszym kraju wielu przyjaciół. To jedno z tych państw, do których zawsze będę chciał wrócić.
Bardzo długo pracował pan jako trener. Czy ciężko jest żyć bez meczowego stresu i emocji?
- Przez prawie całe moje życie byłem trenerem. Wykonywałem ten zawód przez niemalże trzydzieści dziewięć lat. To bardzo wymagające oraz stresujące zajęcie. W marcu w Hiszpanii prowadziłem kursy, a oprócz tego wiele rozmawiam z młodymi, argentyńskimi trenerami. To w jakiś sposób utrzymuje moją aktywność. Dłuższa przerwa w tym zawodzie pozwala na odpowiednie naładowanie baterii.
Czy gdyby pojawiła się jakaś możliwość pracy w Polsce, to skorzystałby pan z niej?
- W styczniu 2012 roku miałem bardzo ciekawą ofertę pracę z pewnego polskiego klubu, ale niestety nie mogłem jej w tamtym czasie zaakceptować. Między innymi z uwagi na moje sprawy z niemiecką federacją, o których już wcześniej wspomniałem. Śledzę uważnie najsilniejsze ligi w Europie, znam bardzo dobrze rozgrywki w Polsce. To silna liga, która bardzo się rozwinęła przez ostatnich parę lat.
Czy miał pan okazję oglądać zmagania polskiej reprezentacji w czasie niedawno zakończonej Ligi Światowej?
- Widziałem parę spotkań Polaków w tegorocznej Lidze Światowej. Mieli bardzo powolny start, ale potem starali się poprawić. Duży wpływ na ich dyspozycję miała forma fizyczna, z którą zawodnicy przyjechali na zgrupowanie reprezentacji po sezonie ligowym. To jest problem każdej drużyny biorącej udział w tym turnieju. Jeśli zawodnicy mieli jakieś urazy, to bardzo trudno jest o dobry początek. W najlepszej dyspozycji zawsze są ci, którzy mają za sobą udany sezon w klubie. Wydaje mi się, że na mistrzostwach Europy zobaczymy prawdziwy poziom każdej z drużyn.
Jak znajduje pan osobę Andrei Anastasiego? Da się wskazać jakieś różnice pomiędzy waszymi metodami?
- Andrea Anastasi to bardzo dobry trener, który ma możliwość współpracy ze świetnym sztabem, złożonym z takich ludzi jak Andrea Gardini czy Vanni Miale. To bardzo kompetentni ludzie. Nie możecie zapomnieć, że jeszcze w 2012 roku mieliście świetne rezultaty w Lidze Światowej. Natomiast co do różnic, to naprawdę ciężko mi powiedzieć. Wiem jak ja pracuję i jakie mam rezultaty. Każdy z nas ma za sobą długą historię, w której mamy oparcie jako profesjonaliści. Do pełnej oceny każdego selekcjonera potrzeba około dwóch, trzech lat.
Amerykański dziennikarz Paul Sunderland wspomniał na antenie w czasie turnieju Final Six, że bardzo chciałby pan wrócić do trenowania. Czy myśli pan bardziej o reprezentacji, czy klubie?
- Paul Sunderland to mój stary przyjaciel i znamy się bardzo dobrze. W czasie Ligi Światowej odbyliśmy bardzo miłą rozmowę. Jeśli mógłbym wybrać, to wolałbym pracować z reprezentacją niż z klubem. Niestety, obecnie większość zespołów ma podpisane kontrakty z trenerami do mistrzostw świata lub igrzysk olimpijskich. Dlatego teraz jest niezwykle trudno o jakąś ofertę. Prawdopodobnie lepiej mi będzie w tej chwili trenować klub, aż do końca cyklu olimpijskiego w 2016 roku.
Za nami kolejna edycja Ligi Światowej. Pańscy rodacy nie mogą zaliczyć jej do udanej. Pomimo bogatej kariery trenerskiej, nigdy nie prowadził pan reprezentacji Argentyny. Czy chciałby pan kiedyś tego spróbować?
- Argentyna nie gra dobrze i to niestety widać, że coś niedobrego dzieje się z zespołem. Kontuzja Facundo Conte nie może być żadnym usprawiedliwieniem. Wydaje mi się, że problemy techniczne zespołu nie pozwalają w pełni rywalizować z czołowymi drużynami na świecie. Istnieje również spory problem z koncentracją, ale pierwsze do poprawki jest zdecydowanie technika. Każdorazowo staram się unikać komentarzy na temat moich aspiracji i życzeń co do jakiegoś stanowiska, nawet gdybym został zapytany o trenowanie Brazylii czy Rosji!
Przed nadchodzącym sezonem PlusLigi kilka polskich zespołów zasilili siatkarze znad La Platy. Czy ich indywidualne umiejętności dadzą lepszy efekt w klubie niż reprezentacji?
- Myślę, że zawodnicy z Argentyny bardzo dobrze zaadaptują się do warunków panujących w Polsce. Uriarte i Conte to gracze już o uznanej marce, pozostali będą musieli się trochę bardziej skupić, żeby zaprezentować pełnię umiejętności i poziom, jakiego będzie się od nich wymagało. Jednak nie zapominajmy, że siatkówka to przede wszystkim sport drużynowy. Zawodnicy muszą być na tyle kompatybilni, żeby dopasować się do każdego zespołu.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!