ME 2013: Kolejna sensacja, Słoweńcy z trzema punktami! - relacja z meczu Słowenia - Serbia

W spotkaniu grupy C mistrzostw Europy reprezentacja Słowenii niespodziewanie pokonała faworyzowanych Serbów. Wśród zwycięzców wyróżnił się Mitja Gasparini.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki (7:7). Impuls do ataku dał dobrze znany polskim kibicom Aleksandar Atanasijević (10:11). Spotkanie stało na dobrym poziomie i obfitowało w wiele ładnych dla oka zagrań. Bardzo dobrze prezentowali się środkowi w obydwu drużynach. Sygnał do zejścia na drugą przerwę techniczną dał Mitja Gasparini, który został zablokowany. Ambitnie grający Słoweńcy nie odpuszczali i swoje punkty dorzucał Alen Pajenk (19:19). Wydawało się, że dojdzie do końcówki "na styku", ale tak się nie stało. Koncertowo grał Atanasijević, a asem serwisowym w końcówce zabłysnął rezerwowy Milan Rasić (20:25).

Drugiego seta podopieczni Luki Slabego zaczęli lepiej od rywali, głównie za sprawą Tine Urnauta (8:6). Sytuacja szybko się zmieniła, kiedy na zagrywkę wkroczył były atakujący PGE Skry Bełchatów (11:12). Serbowie pewnie zmierzali po wygraną w tej rozgrywce, szczególnie, że mieli lekki zapas punktowy w końcówce, po pojedynczym bloku Srecko Lisinaca (18:20). Pod koniec pierwsze skrzypce zaczęła grać Słowenia. Duża w tym zasługa byłego atakującego Jastrzębskiego Węgla, który poprowadził swój zespół do wygranej w tym secie (25:23). Na tablicy wyników widniał remis.

Początek trzeciej odsłony meczu zdecydowanie dla Słowenii, wśród której prym wiedli Urnaut i Gasparini (7:2). Straty starał się zniwelować znakomity tego dnia w zagrywce Nikola Kovacević, ale nie miał wsparcia od kolegów. Ich rywale za to utrzymywali się z przodu. Dobrze w mecz wszedł rezerwowy Andrej Flajs (13:9). W dalszej części zespół Igora Kolakovicia na chwilę wyszedł na prowadzenie (14:16), ale za chwilę po błędach swoich zawodników liderowali Słoweńcy (21:19) , którzy wygrali trzecią partię i byli blisko tego, żeby sprawić niespodziankę.

Na starcie kolejnego seta do pracy ostro wzięli się Plavi. Brylował Kovacević, który rozgrywał znakomite zawody (4:11). Po kilku udanych akcjach Klemena Cebulja jego ekipa zdołała częściowo odrobić straty (9:12). Chwilę potem Serbom całkowicie odcięło prąd. Po bloku na Milosu Nikiciu jego zespół miał już tylko "oczko" więcej (15:16). W końcówce gra aktualnych mistrzów Europy kompletnie "siadła" i następna sensacja w ME 2013 stała się faktem (25:19). 

Słowenia - Serbia 3:1 (20:25, 25:23, 25:22, 25:19)

Słowenia: Ropret, Gasparini (17), Urnaut (13), Cebulj (8), Kamnik (5), Pajenk (7), Vujic (libero) oraz Plot (libero), Flajs, Vincić (1), Pokersnik, Vidić

Serbia: Jovović, Atanasijević (19), N.Kovacević (13), Nikić (5), Lisinac (6), Podrascanin (4), Rosić (libero) oraz Rasić (1), Petković (1), Stanković (1)

===> Wszystko o mistrzostwach Europy 2013!

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (2)
JDevil
20.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
w ogóle wyniki tylko pierwszego dnia EuroVolley są zadziwiające... 
avatar
Lampi
20.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem jak to się stało, że Słoweńcy ograli Serbów, którzy nas pokonali 3 razy w sparingach. Powiecie, że sparingi to sparingi, ale jednak...