Jacek Pawłowski: Przed nami 22. sezon Pałacu Bydgoszcz w siatkarskiej ekstraklasie. Jest pan zadowolony ze składu, jaki udało się zbudować?
Waldemar Sagan: Jestem zadowolony, ponieważ turnieje kontrolne pokazały, że
zespół prezentuje się dobrze. Oczywiście w rozgrywkach o mistrzostwo Polski
potrzebne będzie trochę więcej doświadczenia, którego niektórym naszym
siatkarkom może brakować i tutaj rodzi się pytanie, czy zespół sprosta tym
wymaganiom ekstraklasy. Jak już jednak wielokrotnie wspominałem, skład jest wypadkową możliwości finansowych i polityki klubu. Chcemy, aby utalentowane zawodniczki mogły się w naszym klubie promować i trafiać do reprezentacji.
[b]
Kibice narzekają jednak, że co roku klub walczy wyłącznie o play-off. Czy istnieje szansa, aby w najbliższym czasie coś się w tej kwestii zmieniło i drużyna włączyła się do gry o europejskie puchary?[/b]
- Wszystko się może zdarzyć i jest na to szansa. W tym roku jednak nie zakładamy takiego wyniku. Wymagania są związane z możliwościami finansowymi klubu. Ja jestem zwolennikiem, aby nie mieć długów, stąd nasz skład jest taki a nie inny. Jeżeli tylko rozmowy z potencjalnymi sponsorami, z którymi są one prowadzone, zaowocowałyby pozyskaniem środków finansowych, które umożliwiałyby nam rywalizację na wyższym poziomie, to jak najbardziej będziemy budowali zespół na miarę sukcesów, jakie nasz klub już kiedyś osiągał.
Po dłuższej nieobecności do Bydgoszczy powróciły Katarzyna Wysocka i Monika Naczk. Czy w momencie odejścia tych zawodniczek z klubu przed kilkoma lat, było takie założenie, aby w przyszłości powróciły one do drużyny jako bardziej doświadczone siatkarki?
- Kasia Wysoka była w Pile na okresowym wypożyczeniu i cały czas pozostawała nasza siatkarką, w związku z czym w każdej chwili mogła wrócić do klubu. W przypadku Moniki chodziło o zmianę barw klubowych. Zawodniczka również wybrała Piłę, gdzie grała przez ostatnie dwa lata. My jednak Monikę bardzo cenimy. Bardzo dobrze oceniamy jej zarówno zaangażowanie, jak i przywiązanie do klubu. W związku z tym zaproponowaliśmy jej grę w tym roku. Potrzebne są nam zawodniczki emocjonalnie z naszym klubem związane, stąd transfery Kasi Wysokiej, Moniki Naczk i naszych juniorek, które również mają emocjonalne powiązanie, a to w sporcie też jest pewna wartość, która się liczy.
Drużyna jest bardzo "polska", bowiem w składzie znalazła się tylko jedna zagraniczna siatkarka. Taka koncepcja budowania zespołu istniała od początku, czy też decydujący wpływ miały ograniczenia finansowe?
- Na pewno możliwości finansowe miały na to wpływ. Prowadziliśmy co prawda rozmowy i byliśmy nawet blisko zakontraktowania zawodniczki zagranicznej, jednak w trakcie rozmów pojawiły się pewne przeszkody, nie z naszej strony, w związku z czym zrezygnowaliśmy z podpisania kontraktu.
Dużym zaskoczeniem było zakontraktowanie zawodniczek, które miniony sezon spędziły na pierwszoligowych parkietach: Tamary Kaliszuk i Katarzyny Połeć. Obie po zakończeniu sezonu trafiły jednak do reprezentacji Polski i niewykluczone, że pełnić będą czołowe role w bydgoskim zespole. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?
- Uważam, że to był dobry wybór, bo to bardzo ambitne zawodniczki. Obie swoje dobre występy w reprezentacji muszą jednak potwierdzić w meczach ligowych. Myślę też, że czasami trzeba szerzej rozglądać się po polskim rynku, bo talenty są wszędzie. Sztuką jest, aby je odnaleźć i stworzyć im szansę rozwoju. My taką szansę im stworzyliśmy, a od nich zależy czy ją wykorzystają.
Do zespołu dołączyła też Agata Karczmarzewska-Pura. To jej drugie podejście do Pałacu. Jakie są oczekiwania wobec tej siatkarki?
- Duże. Oczekujemy, że po pierwsze da przykład spokoju, który jest potrzebny młodym zawodniczkom. Mamy też nadzieję, że w trudnych momentach scali zespół i wróci do tej formy, jaką prezentowała we wcześniejszych latach, ponieważ to jest bardzo doświadczona zawodniczka o dużych umiejętnościach sportowych. Liczymy też na to, że swoją dobrą postawą zarazi pozostałe dziewczyny.
Jedyną zagraniczną siatkarką w zespole jest dobrze znana w Bydgoszczy Jana Sawoczkina, która przed dwoma laty doznała dość poważnej kontuzji kolana. Czy ze zdrowiem tej zawodniczki wszystko już jest w porządku?
- Zdecydowanie tak. Jana po kontuzji miała zabieg w Polsce, potem wróciła na Ukrainę, gdzie przeszła rehabilitację i wróciła do gry w rozgrywkach ligowych. Obecnie jest już w pełni sił, a serce do walki ma tak wielkie, że nic tylko pozazdrościć.
Od kilku marca z kontuzją barku zmaga się Zuzanna Czyżnielewska, która według ostatnich prognoz, nie zagra do końca 2013 roku. Co jest powodem przedłużającego się leczenia?
- Sztab lekarzy, z którym współpracujemy, początkowo zakładał, że uda się przywrócić Zuzię do pełnej sprawności bez konieczności przeprowadzenia operacji. Klub zorganizował wszelkie możliwe środki niezbędne do leczenia. Siatkarka przebywała nawet w ośrodku rehabilitacyjnym, ćwicząc po kilka godzin dziennie pod okiem rehabilitantów i lekarzy. Mieliśmy nadzieję, że to pomoże jej powrócić do pełnej sprawności, jednak kiedy przyszło do treningów siatkarskich, okazało się, że uraz nie ustąpił. Po kolejnych konsultacjach lekarskich zapadła decyzja, że niezbędna będzie artroskopia. W efekcie przez najbliższe 6 tygodni nasza atakująca będzie korzystać ze specjalnej ortezy, a dopiero po tym czasie rozpocznie rehabilitację. W związku z tym do końca roku 2013 na pewno nie zobaczymy jej na parkiecie.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Na co w takim razie stać zespół w nadchodzącym sezonie?
- Wierzę, że będziemy pełnoprawnym partnerem i rywalem dla wszystkich drużyn. Liczymy także na to, że na zakończenie sezonu drużyna zajmie takie miejsce, abyśmy mogli budować zespół na kolejny sezon w ekstraklasie.
A czy trener Rafał Gąsior może liczyć na podobny kredyt zaufania jak w ubiegłym roku?
- Swoim zaangażowaniem i pracą trener Gąsior udowadnia, że zasługuje na prowadzenie zespołu. Czasami trzeba jednak mieć też trochę szczęścia. W trakcie sezonu zdarzają się bowiem różne sytuacje, raz się jest na górze, raz na dole. Najważniejsza jest jednak stabilizacja, aby nie wpadać w ciąg porażek. Liga jest bardzo silna, rywale bardzo wymagający, ale wierzę, że trener wraz z zespołem zdołają zrealizować postawione przed nimi zadanie.
W tym roku okres transferowy przebiegał bardzo interesująco. Jak pan ocenia ruchy transferowe w innych klubach?
- Potencjał w wielu zespołach jest bardzo duży. Wiele zagranicznych i polskich zawodniczek prezentujących wysoki poziom sportowy trafiło do klubów, które mają aspiracje, aby zdobyć złoty medal i grać w Lidze Mistrzyń. To są ekipy, które mają potężne budżety. Dla ligi to dobrze, jednak trzeba sobie zadać pytanie, skąd w takim razie mają brać się reprezentantki Polski? Nie można o tym zapominać i obracać się wyłącznie w wąskim gronie najlepszych zawodniczek polskich i europejskich. Kluby muszą szkolić i ja wierzę, że my jesteśmy takim, który wyszkoli kolejne zawodniczki, które trafią do reprezentacji.
Być może w takiej sytuacji należałoby wpisać do regulaminu wymóg, aby na parkiecie przebywała określona liczba zawodniczek polskich?
- Można to oczywiście rozważyć. Wówczas przekonamy się, jakie będą decyzje. Nie możemy bowiem klubów zaskakiwać i w trakcie sezonu dokonywać zmian. W tym wypadku musiałby się wypowiedzieć zarząd PZPS i PLPS. W ostatnim czasie są prowadzone takie dyskusje, ponieważ reprezentacje nasze nie osiągnęły sukcesu na mistrzostwach Europy i to był sygnał, że być może trzeba dokonać pewnych korekt.
Na koniec proszę powiedzieć kogo pan przewiduje do roli faworytów sezonu 2013/2014.
- Nie chciałbym się w tej kwestii wypowiadać. Myślę, że faworytów wszyscy znamy. Swoich aspiracji nie ukrywają Impel Wrocław, Tauron MKS Dąbrowa Górnicza, Atom Trefl Sopot i Chemik Police. Kandydują więc cztery drużyny, a złoty medal jest tylko jeden.