Puchar Wielkich Mistrzów 2013: Japończycy bez argumentów w starciu z Amerykanami

Reprezentacja Stanów Zjednoczonych nie miała większych problemów z pokonaniem Japończyków w meczu 1. kolejki Pucharu Wielkich Mistrzów. Amerykanie przegrali tylko seta po 10-minutowej przerwie.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze dwa sety starcia amerykańsko-japońskiego w Kioto były bez historii. Siatkarze USA od razu narzucili swój styl gry, który polegał na mocnej zagrywce oraz dobrej grze w bloku. Rozgrywający Micah Christenson umiejętnie rozgrywał przez wszystkie strefy, a w ofensywie brylowali przyjmujący Matthew Anderson oraz atakujący Jeffrey Menzel, dzięki czemu Stany Zjednoczone zwyciężyły dwukrotnie do 17.

Środkowy Maxwell Holt bardzo skutecznie blokował Japończyków, bo aż 8-krotnie
Środkowy Maxwell Holt bardzo skutecznie blokował Japończyków, bo aż 8-krotnie

Problemy podopiecznych Johna Sperawa rozpoczęły się po 10-minutowej przerwie, która najwidoczniej trochę wybiła ich z rytmu. Wicemistrzowie Ligi Światowej 2012 zaczęli gorzej przyjmować, a to przełożyło się na słabszą skuteczność w ataku, co skrzętnie wykorzystali Japończycy, wygrywając trzecią odsłonę 25:21.

Amerykański zespół wrócił do swojej gry z w czwartej partii, kiedy to na starcie wypracował sobie kilku-punktową przewagę i był w stanie dowieźć ją do końca (25:20), zapisując na swoim koncie pierwsze trzy "oczka" w Pucharze Wielkich Mistrzów 2013.
USA - Japonia 3:1 

(25:17, 25:17, 21:25, 25:20)

USA: Priddy (7), Menzel (14), Holt (18), Christenson (5), Lee (10), Anderson (21), Shoji E. (libero) oraz Shoji K.

Japonia: Shimizu (7), Matsumoto (5), Imamura, Yamamura (1), Fukuzawa (12), Koshikawa (6), Nagano (libero) oraz Kondoh (1), Ishijima (4), Chijiki (2), Yokota (6), Yoneyama (1).

MVP: Matthew Anderson (USA)

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (2)
pepsiBKS
19.11.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
cholera, no chyba Clark nie pojechał tam grzać ławę :/ przydałby się nasz Superman na mecz z Bielskiem, oj przydał. z drugiej strony może lepiej, że siedzi niż miałby złapać jakiś uraz wyklucza Czytaj całość