Dotychczasową postawę mistrzów Belgii w sezonie 2013/2014 można porównać do walca bezlitośnie rozjeżdżający kolejnych rywali. - Nie przegraliśmy jeszcze żadnego meczu, czy to w kraju, czy w Lidze Mistrzów. Zaliczyliśmy naprawdę wspaniały start, jesteśmy zadowoleni i cały czas pragniemy więcej - mówi Eemi Tervaportti.
O ile fakt, że siatkarze Emile'a Rousseauxa zdobyli jak dotąd 17 z 18 możliwych punktów w lidze belgijskiej dziwić nie może, o tyle ich dorobek na arenie europejskiej budzi już uznanie. Są zdecydowanymi liderami grupy G, uznawanej za jedną z najbardziej wyrównanych w całej stawce. 12 "oczek" wywalczonych w 4 spotkaniach praktycznie gwarantuje im awans do fazy pucharowej, do której najpewniej zakwalifikują się z pierwszego miejsca. - Wszyscy zawodnicy są w dobrej formie. Jesteśmy silni i naładowani. Będziemy szli do przodu krok po kroku. Nie mamy żadnej presji związanej z osiągnięciem określonego wyniku, co też nam pomaga. Jedyne, co chcemy robić, to zwyciężać - dodaje fiński rozgrywający.
Belgijskie kluby od wielu lat mogą poświęcać dużo większą uwagę rozgrywkom Ligi Mistrzów niż chociażby ich odpowiednicy z Rosji czy Włoch. Knack Roeselare oraz Noliko Maaseik nie muszą bowiem wkładać maksimum swoich sił w spotkania rozgrywane na krajowym podwórku. - Teraz liga stoi na niezłym poziomie. Jest pięć drużyn, z których każda może wygrać z każdą (łącznie w Ethias Volleyleague rywalizuje 9 ekip - przyp. red.). Starcia w Lidze Mistrzów to jednak zawsze co innego. Tutaj mierzysz się z czołowymi europejskimi zespołami, jakim jest choćby ZAKSA. Zawsze musisz dawać z siebie wszystko, jeśli chcesz walczyć w tym turnieju - opowiada Tervaportti.
Fin po raz kolejny pokazał w Kędzierzynie-Koźlu nietuzinkowy styl rozegrania, który jest wyróżnikiem jego obecnego pracodawcy od wielu lat. - Sposób prowadzenia gry zależy od tego, jakich graczy masz dookoła siebie. W klubie gram naprawdę szybką siatkówkę, z kolei w reprezentacji posyłam już nieco wyższe piłki.