Lekcja siatkówki - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała

Podopieczni Miguela Falaski sprawili ambitnemu beniaminkowi srogie lanie, dominując w każdym elemencie gry. Wynik 3:0 w pełni odzwierciedla różnicę klas widoczną tego dnia na parkiecie.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Bełchatowianie od samego początku potrafili narzucić beniaminkowi swój styl gry. Swoje ataki kończyli bez większych problemów, z kolei próby zdobywania punktów przez BBTS Bielsko-Biała studzili skutecznymi blokami. Przy stanie 6:3 pierwszego asa serwisowego tego dnia zanotował Mariusz Wlazły. Z czasem dystans między obiema drużynami rósł. Na drugiej przerwie technicznej PGE Skra Bełchatów miała już 7 oczek przewagi i pewnie zmierzała do zwycięstwa w inauguracyjnej partii. Kiedy Wlazły wspólnie z Danielem Plińskim zatrzymali Jose Luisa Gonzaleza, podwyższając prowadzenie na 22:13 nikt nie miał już wątpliwości, że to gospodarze za chwilę obejmą prowadzenie 1:0 w setach.
Bełchatowianie mecz z BBTS rozpoczęli z impetem Bełchatowianie mecz z BBTS rozpoczęli z impetem
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!Drugą odsłonę goście rozpoczęli już dużo odważniej. Dobra gra blokiem i zagrywką zaowocowała dość nieoczekiwanym prowadzeniem 6:3. Chwilę po przerwie technicznej po ich przewadze nie było już śladu, ale dobra seria Kamila Kwasowskiego sprawiła, że miejscowi znów musieli gonić. Dopiero blok Facundo Conte przy prowadzeniu przyjezdnych 12:11 pozwolił bełchatowianom odzyskać równowagę. Kilkanaście sekund później punktową zagrywką popisał się Pliński i Skra wróciła do gry już na dobre. Po kolejnym regulaminowym czasie gospodarze szybko odjechali BBTS-owi na kilka oczek. Za sprawą asa Nicolasa Uriarte zrobiło się 22:16. Cztery akcje później było już po secie, a decydujący cios zadał z lewego skrzydła Conte.
Sitkarze z Bielska-Białej mieli spore problemy z powstrzymywaniem na siatce dobrze dysponowanych gospodarzy Sitkarze z Bielska-Białej mieli spore problemy z powstrzymywaniem na siatce dobrze dysponowanych gospodarzy
10-minutowa przerwa nie wybiła z rytmu podopiecznych Miguela Falaski. Kilka z rzędu zagrywek Stephane'a Antigi pozwoliło Skrze błyskawicznie odskoczyć na 6:1. Gospodarze grali na sporym luzie, dzięki czemu nie mieli większych problemów z dalszym powiększaniem przewagi. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:7 i już do końca spotkania niepodzielnie panowali na parkiecie, zwyciężając ostatecznie różnicą aż 14 punktów. Asem serwisowym mecz zakończył Conte.

Beniaminkowi na pewno nie można było odmówić w Bełchatowie woli walki i ambicji, ale umiejętności i doświadczenia, niezbędnych do podjęcia wyrównanej walki z najbardziej utytułowaną polską drużyną ostatniej dekady, bielszczanom jeszcze brakuje. Do domu wracają więc bez punktu, ale na pewno z cenną lekcją, która procentować powinna w przyszłości.

PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:14, 25:17, 25:11)

PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Wrona, Antiga, Wlazły, Pliński, Conte, Zatorski (libero).

BBTS Bielsko-Biała: Kwasowski, Kalembka, Błoński, Gonzales, Buniak, Bućko, Swaczyna (libero) oraz Akimenka, Vlk, Fijałek.

MVP spotkania: Stephane Antiga.

Czy aktualna forma PGE Skry Bełchatów pozwala jej myśleć o ligowym medalu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×